Na Podkarpaciu walczą z barszczem Sosnowskiego
1,2 mln zł będzie kosztował trzyletni projekt usuwania barszczu Sosnowskiego w ośmiu gminach powiatu sanockiego na Podkarpaciu. Niebezpieczna dla rodzimej flory i ludzi inwazyjna roślina rośnie tam na blisko 44 ha w 34 miejscowościach.
- Na wiosnę planujemy zakończyć trwający od 2014 r. projekt - powiedział PAP Wojciech Skiba, naczelnik wydziału ochrony środowiska sanockiego starostwa. Przypomniał, że dwa lata temu i przed rokiem rośliny były m.in. koszone, wykopywane i niszczone środkami chemicznymi. - W tym roku będziemy powtarzać te zabiegi. Barszcz Sosnowskiego likwiduje się bardzo trudno - zaznaczył.
Skuteczna walka z barszczem Sosnowskiego w Małopolsce
Usuwanie rośliny odbywa się w 34 wsiach. Największe jej skupiska znajdują się w gminach Bukowsko, Komańcza i Zagórz. Z kolei największy areał barszcz zajmuje w gminie Bukowsko; rośnie tam na prawie 30 ha, z czego 27 ha we wsi Płonna. Można go spotkać m.in. wzdłuż rzek, dróg, na polach uprawnych oraz wśród zabudowań gospodarczych.
Wiele stanowisk barszczu Sosnowskiego znajduje się na terenach objętych ochroną. Tam nie można w jego zwalczaniu używać środków chemicznych, które są najskuteczniejszym sposobem, bo nie tylko niszczą roślinę, ale osłabiają także nasiona.
- Na terenach, gdzie stosujemy środki chemicznego zwalczania zlikwidowano już 90 proc. stanowisk. Natomiast wykopywanie i koszenie są mniej skutecznymi sposobami. Zazwyczaj po ich przeprowadzeniu barszcz odradza się na 20-30 proc. objętej projektem powierzchni - zauważył Skiba.
Pieniądze na zwalczanie rośliny sanockie starostwo otrzymało w ramach konkursu ogłoszonego w 2013 r. przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.
Środki pochodzą ze wsparcia udzielonego przez Islandię, Liechtenstein i Norwegię w ramach Mechanizmu Finansowego Europejskiego Obszaru Gospodarczego. Dofinansowanie wynosi 85 proc.
Dodatkowe pieniądze na walkę z barszczem Sosnowskiego
- W tym roku kończymy program z Mechanizmu Finansowego Europejskiego Obszaru Gospodarczego. Nie oznacza to jednak, że likwidacja barszczu Sosnowskiego nie będzie kontynuowana. Jesteśmy w trakcie starań w NFOŚiGW o pozyskanie kolejnych pieniędzy na następne lata. Zabiegi są konieczne. Nasiona tej groźnej rośliny zachowują zdolność kiełkowania nawet po pięciu latach - podkreślił Skiba.
Barszcz Sosnowskiego jest rośliną silnie parzącą; występująca we włoskach pokrywających liście i łodygi furokumaryna może powodować poparzenia drugiego i trzeciego stopnia, a w skrajnych przypadkach - martwicę skóry.
Roślina pochodzi z Kaukazu. Do Polski trafiła pod koniec lat 50. ub. stulecia ze Związku Radzieckiego. Była propagowana jako źródło taniej paszy dla bydła i masowo wprowadzano ją do uprawy w PGR-ach. Wkrótce jednak wyszły na jaw jej wady. Mięso i mleko krów karmionych barszczem pachniało kumaryną; barszcz ranił wymiona krów, a spożycie zielonki powodowało oparzenia przewodu pokarmowego, krwotoki wewnętrzne i biegunki.
Barszcz Sosnowskiego ma ogromną zdolność rozrodczą. Jeden egzemplarz może wytworzyć do 40 tys. nasion, co teoretycznie wystarczyłoby do obsiania nawet 200 ha. W Polsce jest gatunkiem inwazyjnym, który nie ma naturalnego wroga. Zwalczanie wymaga systematycznych działań, prowadzonych przez kilka lat z rzędu.