Lasy pełne poszukiwaczy skarbów
Podczas cieplejszych weekendów wielu pasjonatów historii wyrusza do lasu na tzw. wykopki - podaje serwis informacyjny Lasów Państwowych. Poszukiwania "skarbów" wymagają jednak, o czym rzadko kto pamięta, zgody wojewódzkiego konserwatora zabytków.
"Rozkopywanie terenów leśnych przez poszukiwaczy stało się prawdziwą zmorą leśników. Z roku na rok chętnych do własnoręcznego znalezienia artefaktów przybywa" - czytamy w serwisie LP.
W Nadleśnictwie Giżycko czterech pasjonatów historii z jednego ze stowarzyszeń z powiatu bartoszyckiego szukało ostatnio pamiątek po dawnych mieszkańcach powiatu. Nie dopełnili jednak istotnych formalności - nie postarali się o zgodę właściciela gruntów (Skarb Państwa reprezentowany przez nadleśniczego), ani o pozwolenie wydawane przez wojewódzkiego konserwatora zabytków.
Lasy Państwowe mają pomysł na aukcję emisjami CO2
"Decyzja wydawana jest tylko wskazanej osobie, przeważnie nie dłużej niż na rok. W pozwoleniu jest również określony rodzaj poszukiwanych przedmiotów (monety, militaria) oraz rodzaj sprzętu, czyli rodzaj detektora używanego do prac. Wraz z wnioskiem poszukiwacz powinien mieć mapkę z dokładnym określeniem terenu eksploracji, której ważność potwierdził wojewódzki konserwator zabytków" - wyjaśnia serwis LP.
Samowolne poszukiwania mogą mieć spore konsekwencje. Zgodnie z ustawą o lasach, zabronione jest robienie wykopów czy kopanie dziur, wszelkich czynności, które mogą doprowadzić do niszczenia ściółki leśnej. Grozi za to grzywna nawet do 5 tys. zł.
Poza tym na poszukiwaczy, którzy w internecie wystawiają znaleziska na aukcjach, czyhają policjanci ze specjalnych zespołów do zwalczaniem przestępczości przeciwko dziedzictwu narodowemu. "Osoby takie popełniają przestępstwa ścigane z art. 108 i 109 ustawy o ochronie zabytków, czyli zarówno niszczenie jak i próba wywozu zabytku za granice" - wskazują na koniec Lasy Państwowe.