Kosiniak-Kamysz o dymisji ministra rolnictwa: to miara bezsilności i bezradności
Polska wieś dzisiaj nie ma gospodarza w postaci ministra rolnictwa; nie dlatego, że podał się on do dymisji, tylko dlatego, że rządzący nie mają pomysłu, jak ochronić wieś i rolnictwo - ocenił prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. Dymisja Henryka Kowalczyka to miara "bezsilności i bezradności" - dodał.
W środę wicepremier, szef resortu rolnictwa Henryk Kowalczyk poinformował, że złożył rezygnację z funkcji ministra rolnictwa i rozwoju wsi, którą pełnił od października 2021 r.
Szef PSL odnosząc się do dymisji Kowalczyka powiedział podczas konferencji prasowej w Łęcznej (Lubelskie), że jest ona miarą "bezsilności i bezradności".
"Polska wieś dzisiaj nie ma gospodarza w postaci ministra rolnictwa. Nie dlatego, że podał się do dymisji. Dlatego, że w środowisku, które rządzi, nie ma pomysłu jak ochronić polską wieś i polskie rolnictwo" – stwierdził Kosiniak-Kamysz.
Henryk Kowalczyk zrezygnował z funkcji ministra rolnictwa i rozwoju wsi
Zdaniem lidera PSL, rządzący "zdewastowali, zaorali polskie rolnictwo". Rezygnację Kowalczyka nazwał "ważną i symboliczną". Jego zdaniem, gospodarze "zmusili rząd do zmiany ministra rolnictwa i rozwoju wsi". Przypomniał, że również opozycja wnioskowała o jego odwołanie.
"Widać, że dla rządzących jest to sprawa bardzo trudna i niebezpieczna. Oni obserwują reakcję polskiej wsi. Odchodzą wyborcy od PiS szczególnie na wsi" – powiedział, dodając, że wyborcy, którzy dali PiS zwycięstwo, są "niezwykle rozczarowani, oszukani, odrzuceni przez tych, którym bardzo zaufali".
"Jeżeli ktoś dostał stanowisko wicepremiera, a od czasów (szefa Samoobrony) Andrzeja Leppera w rządzie PiS nie było wicepremiera, ministra rolnictwa, to myśleliśmy, że jego pozycja będzie bardzo silna. A on nie jest w stanie nic wynegocjować nawet ze swoim kolegą Januszem Wojciechowskim, który jest komisarzem rolnym, bo 30 mln euro rekompensat to jest 135 mln zł. Przy 8 mld strat dla polskich rolników? To jest pokazanie bezsilności i bezradności" – stwierdził Kosiniak-Kamysz.
Mówiąc o następcy Kowalczyka powiedział, że zmiana ministra "wiąże się z nadzieją, która ma bardzo krótki termin ważności", decyzji oczekuje w najbliższych dniach. "Inaczej rolnicy zostaną z pełnymi spichlerzami. Po tych cenach nikt nie sprzeda zboża" – stwierdził dodając, że "tylko interwencyjny skup nas ratuje".
Według lidera PSL, rolnicy zaufali ministrowi rolnictwa, nie sprzedawali zboża i ogromnie dużo stracili. Jego zdaniem, to "nadaje się na pozew zbiorowy rolników".
Protest „Oszukanej Wsi” w Czerniczynie
Mówiąc o "liście zarzutów" wobec ministra Kowalczyka wskazał zagrożenie bezpieczeństwa żywnościowego i rozwoju gospodarczego Polski, a także zagrożenie dla konsumentów. Zażądał natychmiastowego zatrzymania - jak mówił - niekontrolowanego napływu produktów rolnych z Ukrainy (m.in. zboża, miodu, kurczaków i owoców), wprowadzenia kaucji na zboże i inne produkty, które mają trafić do Afryki Północnej, a nie zostać w Polsce.
"Żądamy skupu interwencyjnego przez Agencję Rezerw Materiałowych (właś. Rządową Agencję Rezerw Strategicznych - PAP) i spółki – choćby Holding Spożywczy – które powinny natychmiast (kupić) całe dostępne zboże od rolników po cenach ze żniw 2022 r. Oczekujemy i żądamy od nowego ministra natychmiastowej wypłaty odszkodowań za przechowywania zboża, bo to na wniosek ministra rolnictwa gospodarze w Polsce przechowywali to zboże" – powiedział.
Jak poinformował, dzisiaj młodzi ludowcy ze Związku Młodzieży Wiejskiej i Forum Młodych Ludowców ruszają z akcją wypełniania wniosków o dopłaty. Stwierdził, że oczekuje podniesienia dopłat i uproszenia procedury ich pozyskiwania.
Ograniczanie produkcji rolnej na poziomie europejskiej nazwał "głupotą pana Wojciechowskiego" i uzależnianiem europejskiego i polskiego rolnictwa od Ameryki Południowej i Afryki.
PSL chce odwołania ministra rolnictwa. Kosiniak-Kamysz: Kowalczyk oszukał wieś
"Oczekujemy odbudowy całej sfery hodowli trzody chlewnej w Polsce, dofinansowania i wsparcia dla tych gospodarstw, naprawienia szkód łowieckich i przejęcia przez państwo obowiązku ich wypłaty" – wymienił.
Wezwał wszystkie siły i środowiska związane z polską wsią do współpracy, żeby "zachować Polskę bezpieczną w produkty rolne najwyższej jakości". "Nie wiemy jakie produkty i jakiej jakości trafiają dzisiaj do Polski" – powiedział, dodając że "nie znamy norm jakości produktów z Ukrainy".
Odpowiadając na pytanie o oczekiwane działania na rynku zbóż wymienił: wprowadzenie kaucji 1 tys. zł na tonę zboża sprowadzanego z Ukrainy, plombowanie transportów, wyznaczenie przez komisarza ds. rolnictwa portów w Europie (np. w Niemczech), które mogłyby wytransferować ukraińskie zboże, wprowadzenie korytarzy transportowych, prowadzenie skupów interwencyjnych po cenach z ubiegłorocznych żniw, zapłacenie za przechowywanie zboża, a także uszczelnienie granicy przez służby, żeby "do niekontrolowanego napływu zboża nie dochodziło".
"Jesteśmy za pomocą dla Ukrainy, ale nie niszczeniem polskiego rolnictwa i konsumenta" – zastrzegł.
Po konferencji lider PSL udał się do sali obrad Rady Miejskiej w Łęcznej, gdzie spotkał się z rolnikami, samorządowcami i przedstawicielami związków zawodowych z Grupy Azoty Puławy. W programie wizyty Kosiniaka-Kamysza w województwie lubelskim jest także otwarcie Powiatowego Centrum Usług Społecznych we Włodawie i otwarte spotkanie z mieszkańcami w Okunince.
- Agrobiznes bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś