Kobieta ugrzęzła po szyję w stawie. Skracała sobie drogę
Niewiele brakowało, by doszło do tragedii w Wielkiej Wsi (pow. tarnowski, woj. małopolskie). Skrajnie wychłodzoną kobietę ze zbiornika wodnego uratowali policjanci.
Sierż. sztab. Daniel Baka i sierż. sztab. Kamil Twardowski, funkcjonariusze z komisariatu w Wojniczu, 26 listopada nad ranem zostali skierowani do tej miejscowości, bo według zgłaszającej osoby ktoś od strony lasu woła o pomoc.
Strażacy wydobyli ciało z wody. 50-latek utonął w stawie rybackim
"Nie miała już siły, jak również możliwości wydostania się, ponieważ jej nogi zostały zassane przez błoto. Policjanci powoli i stopniowo uwalniali ją z błotnej pułapki, a następnie przetransportowali do najbliższych zabudowań. Tu kobieta trochę się ogrzała, a domownicy przynieśli ciepłą odzież" - relacjonuje Komenda Miejska Policji w Tarnowie.
Na tym kłopoty się nie skończyły. Wezwana karetka pogotowia ratunkowego ze względu na grząski teren nie mogła dojechać do poszkodowanej. Dlatego policjanci postanowili sami przewieźć kobietę do karetki. 57-letnia mieszkanka powiatu tarnowskiego trafiła do szpitala w Tarnowie z objawami hipotermii.
"Temperatura jej ciała nie przekraczała 33 stopni Celsjusza. Z relacji, jaką przekazała policjantom wynikało, że wracała nad ranem do Milówki i chcąc skrócić sobie drogę, wybrała skarpę przy lesie. W pewnym momencie poślizgnęła się i zsunęła około 20 metrów w dół, wpadając nogami do zbiornika wodnego, a błoto unieruchomiło jej nogi. Uwięziona, stała po szyję w wodzie, wołając pomocy" - podaje tarnowska KMP.
- Wiesz o ważnym wydarzeniu? Poinformuj nas o tym. Czekamy: redakcja@agropolska.pl