Kłótnia o pasze GMO. Posłowie PiS nie zgadzają się z rządem
O dwa lata dłużej, a nie jak chce rząd o cztery, będzie można karmić zwierzęta paszami zawierającymi genetycznie zmodyfikowane organizmy - zakłada poprawka posłów PiS do projektu ustawy o paszach, którą poparła sejmowa komisja rolnictwa.
Ewa Lech, wiceminister rolnictwa w trakcie posiedzenia komisji przyznała, że rządowy projekt ustawy o paszach zakładający możliwość stosowania pasz z GMO do 1 stycznia 2021 r. budzi kontrowersje, ale jest konieczny z powodu braku na polskim rynku jej zamienników.
Europarlament przeciwko legalizacji kolejnych odmian kukurydzy GMO
- Wzrost produkcji w drobiarstwie spowodował, że nie jesteśmy w stanie zapewnić krajowych źródeł białka, które zastąpiłyby soję genetycznie modyfikowaną - przekonywała przedstawicielka resortu rolnictwa.
Dodała, że przesuniecie zakazu stosowania GMO w paszach o 4 lata pozwoli utrzymać konkurencyjność polskiego sektora w stosunku do podmiotów zagranicznych, ponieważ cena pasz nie wzrośnie. Obecnie Polska importuje ok. 2 mln ton śruty sojowej rocznie, cała UE - ok. 35 mln ton. Największymi producentami soi na świecie są USA, Brazylia i Argentyna.
Lech zapewniła, że ten czas zostanie wykorzystany m.in. do przeprowadzenia analiz możliwości stosowania wysokobiałkowych pasz innych niż genetycznie modyfikowana śruta sojowa. Resort chce też spopularyzować wśród rodników wykorzystanie śruty rzepakowej czy zwiększenia upraw roślin strączkowych.
Wiceminister poinformowała ponadto, że w UE finalizowane są badania dotyczące stosowania mączek mięsno-kostnych w karmieniu zwierząt. Jej zdaniem, jeżeli wspólnota zaakceptuje takie rozwiązanie, to ponownie otworzy się możliwość wykorzystania takich wysokobiałkowych pasz w produkcji. Deficyt białka w żywieniu zwierząt pojawił się po wydanym przez KE w 2003 r. zakazie stosowania takich pasz. Spowodowane było to wybuchem epidemii BSE (tzw. szalonych krów).
Do Polski będzie sprowadzana żywność GMO?
Jak mówiła wiceminister, Instytut Zootechniki oraz Państwowy Instytut Weterynaryjny prowadziły badania w zakresie szkodliwości stosowania pasz GMO. - W opinii tych dwóch instytutów nie ma żadnego zagrożenia dla zdrowia konsumentów - przekonywała.
W trakcie posiedzenia komisji wywiązała się burzliwa dyskusja na temat możliwości stosowania GMO w Polsce. Licznie przybyli przedstawiciele organizacji pozarządowych sprzeciwiających się stosowaniu GMO skrytykowali projekt ustawy. Zarzucali też partii rządzącej niekonsekwencję.
Jadwiga Łopata z fundacji ICPPC (Międzynarodowa Koalicja dla Ochrony Polskiej Wsi) mówiła, że prominentni politycy PiS wielokrotnie - w tym obecny minister środowiska Jan Szyszko, wiceprzewodniczący komisji rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski czy prezes PiS Jarosław Kaczyński - deklarowali się jako przeciwnicy GMO.
Przedstawiciele organizacji pozarządowych przekonywali, że Polacy nie chcą GMO. Postulowali, by w projekcie ustawy znalazły się przepisy mówiące o stopniowym odchodzeniu od stosowania pasz z GMO od 2017 r.
Ustawa będzie zmieniona, pasze GMO do 2021 roku
Innego zdania była z kolei branża drobiarska czy producenci pasz. Przekonywali, że wprowadzenie zakazu stosowania GMO w paszach bezpośrednio uderzy w polski przemysł drobiarski. Wskazywali, że dzięki niższej cenie krajowa produkcja jest konkurencyjna.
Zdaniem Krajowej Izby Producentów Drobiu i Pasz wprowadzenie zakazu stosowania pasz z GMO mogłoby spowodować zamknięcie nawet połowy zakładów produkcyjnych w Polsce. Ich zdaniem nie uniknie się wzrostu cen na rynku krajowym, według organizacji, nawet o 30-40 proc.
Jan Krzysztof Ardanowski (PiS), wiceprzewodniczący komisji rolnictwa zaproponował poprawkę, by moratorium na stosowanie GMO w paszach zaczęło obowiązywać za dwa lata, a nie jak chce rząd za cztery.
- Nie ukrywam, że moja osobista opinia, jest opinią zbliżaną do przedstawicieli organizacji społecznych, które z troską mówią o niebezpieczeństwach związanych z GMO. Ale muszę powiedzieć, że głosy, które padają ze strony branży paszowej/drobiarzy, też traktuję poważnie - powiedział poseł.
Dodał, że jest zawiedziony propozycją ministerstwa, ponieważ nie uwzględnia ona podjętych już wcześniej działań m.in. na rzecz zastępowania pasz z GMO polskimi wysokobiałkowymi odpowiednikami.
- Ten czas skracamy do dwóch lat. Ten czas jest maksymalnym czasem, jaki ministerstwo rolnictwa dostaje również od nas, ludzi związanych z PiS na zrealizowanie tego programu (odchodzenia od pasz z GMO - PAP) - podsumował Ardanowski.