W Małopolsce miały być zakupione pastuchy elektryczne (oznakowane przed przypadkowym kontaktem osób postronnych) i substancje chemiczne (repelenty), bezpieczne dla środowiska, co mogłoby przyczynić się do ograniczenia szkód łowieckich.
W ramach budżetu obywatelskiego województwa małopolskiego nie będzie pieniędzy na pastuchy elektryczne i repelenty pozwalające na ograniczenie szkód łowieckich na gruntach rolnych. Projekt został odrzucony, a uzasadnienie decyzji budzi sporo wątpliwości.
O sprawie poinformował Henryk Dankowiakowski, dyrektor Małopolskiej Izby Rolniczej. Budżet obywatelski na poziomie samorządu województwa jest w tym regionie realizowany po raz pierwszy.
W projekcie rozporządzenia ministra środowiska w sprawie szacowania szkód wyrządzonych przez niektóre gatunki zwierząt objętych ochroną nie ma nawet słowa o gęsiach czy muflonach. Rolnicy od dawna zwracają rządzącym uwagę, że nie mogą...
- Brak możliwości składania wniosków przez osoby prawne spowodował, że w imieniu zainteresowanych grup społecznych musiały występować osoby fizyczne. Napisałem więc wniosek w imieniu rolników z subregionów: Tarnów, Dąbrowa Tarnowska i Brzesko. Zebraliśmy ponad 300 podpisów i uzgodniłem z pracownikami urzędu marszałkowskiego, odpowiedzialnymi za akcję informacyjną budżetu obywatelskiego zakres tematyczny projektu, który spełniał założenia prawne - relacjonuje Dankowiakowski.
W ramach przedsięwzięcia miały być zakupione pastuchy elektryczne (oznakowane przed przypadkowym kontaktem osób postronnych) i bezpieczne dla środowiska substancje chemiczne (repelenty), co mogłoby przyczynić się do ograniczenia szkód łowieckich.
- Realizacja zadania pozwoliłaby na ograniczenie kosztów związanych z przeoraniem upraw, ponownymi zasiewami, ograniczeniem wypłat za szkody, ograniczeniem konfliktów pomiędzy myśliwymi a rolnikami - wymienia dyrektor MIR.
I podaje twarde dane. Wartość kwot wypłaconych z tytułu odszkodowań za szkody łowieckie tylko na terenie subregionu tarnowskiego w 2014/2015 roku wyniosła 293.590 zł, mimo że wielu rolników nie zgłasza szkód.
2,1 mln zł - o 900 tys. zł mniej niż przed rokiem - wypłaciła rolnikom i gospodarstwom rybackim w 2015 r. Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Białymstoku. To odszkodowania za szkody wyrządzone przez bobry. Szkód było mniej, bo był...
Powierzchnia zredukowana, czyli taka, z której gopodarze nie zebrali plonów z powodu szkód łowieckich, wynosiła w 157,24 ha, a straty były w 500 gospodarstwach. Według Henryka Dankowiakowskiego, zakup wspomnianych "odstraszaczy" ograniczyłby szkody o ok. 30 proc.
- Sugerowałem następujący sposób typowania upraw i rolników do uczestnictwa w programie: listę osób, którym przyznano pastuchy elektryczne lub repelenty typuje Małopolska Izba Rolnicza wraz z przedstawicielami kół łowieckich dzierżawiących obwody na terenie subregionu. Sporządzony przez te instytucje dokument przedstawiany byłby do akceptacji urzędów gmin. Zakup urządzeń odstraszających oraz repelentów odbyłby się na zasadzie przetargu nieograniczonego - opisuje Dankowiakowski.
Niestety, ku zdziwieniu rolniczego środowiska, projekt został odrzucony. W uzasadnieniu decyzji urzędnicy napisali: "Zgodnie z brzmieniem Art.7 ust. 1 ustawy o samorządzie gminnym zaspokajanie zbiorowych potrzeb wspólnoty, a w szczególności porządku publicznego i bezpieczeństwa obywateli należy do zadań własnych gminy. Doposażenie gmin w elektryzatory oraz repelenty odstraszające zwierzynę spowodują spowolnienie procesu synantropizacji zwierząt, co będzie miało wpływ na bezpieczeństwo mieszkańców gmin poprzez ograniczenie bezpośredniego zagrożenia ze strony zwierząt łownych".
Senat zdecydował o wprowadzeniu do znowelizowanego Prawa łowieckiego poprawek precyzujących. Nowe prawo stanowi, że szacowaniem szkód łowieckich mają się zajmować wojewodowie, a nie jak do tej pory sami myśliwi. Do funduszu odszkodowawczego...
Warto wyjaśnić, że synantropizacja to (za słownikiem PWN) "proces przystosowania gatunków, zarówno roślin, jak i zwierząt, do warunków stworzonych przez działalność człowieka, stanowiącą w danym miejscu główny czynnik środowiskotwórczy".
- Z uzasadnienia wynika więc, że metodą na ograniczenie szkód w uprawach rolnych przez dzikie zwierzęta, jest akceptacja przez nie upraw rolnych, na których chętnie dokonują szkód. Argumentacja kuriozalna, tym bardziej, że podnosi się argument bezpieczeństwa mieszkańców gmin spowodowany tym, że synantropizacja będzie przebiegała zbyt wolno, co sugeruje abyśmy już dziś rozpoczęli prowadzenie kursów dla rolników w zakresie komunikacji gospodarze-dzikie zwierzęta - opisuje z przekąsem Dankowiakowski.
Na koniec proponuje, by autorzy uzasadnienia spotkali się z rolnikami, którzy niemal codziennie dzwonią do Izby z prośbą o interwencję w sprawie szkód łowieckich. - I żeby wytłumaczyli im, że najlepszym miejscem do bytowania dzikich zwierząt są uprawy rolne - dodaje dyrektor MIR.