Dzik, a może inne zwierzę. Co zabiło gospodarza?
Zaatakowany w lesie i mocno krwawiący 59-latek zdołał dotrzeć do progu swojego domu. Niestety, tam jednak skonał. Trwa wyjaśnianie przyczyn tragedii, która miała miejsce we wsi Janikowo (woj. warmińsko-mazurskie).
O dramatycznym zdarzeniu napisał "Fakt", który dotarł do sąsiadów zmarłego. Wszyscy zgodnie określali mieszkającego samotnie w domu pod lasem 59-latka jako dobrego człowieka, "złotą rączkę", który zawsze chętnie pomagał rolnikom.
Dzik zaatakował kobiety. Zwabił go zapach popcornu
- Późnym wieczorem wracał przez las od kolegi i wtedy coś go zaatakowało. Miał rozorane udo i uszkodzoną tętnicę. Andrzej zawsze chodził w dresach, nawet paska do spodni nie miał i pewnie nie mógł zatamować krwotoku - przypuszcza sąsiadka zmarłego.
Według mieszkańców okolicy, za tragiczną śmierć mężczyzny może być odpowiedzialna dzika locha, którą wcześniej widywano pod lasem ze stadkiem młodych. Choć snują też domysły, że sąsiad mógł paść ofiarą ataku wilka albo jelenia.
- Pełno ich teraz w okolicy. Przestały bać się ludzi. Potrafią nawet rolnikom na traktor wskoczyć - stwierdziła jedna z gospodyń.
Sprawą zajęli się śledczy. Wiele wyjaśnić mogła zaplanowana sekcja zwłok.
- Wiesz o ciekawym wydarzeniu? Poinformuj nas o tym! Czekamy: redakcja@agropolska.pl
źródło: "Fakt"