Czym jest "mięso odzdzielone mechanicznie" (MOM)?
fot. Wikimedia Commons
W ostatnim czasie o "mięsie oddzielonym mechanicznie" było w Polsce dość głośno, po tym jak wyszło na jaw, że stanowi składnik wielu wędlin - zwłaszcza tych najtańszych. Jako że pojawiały się wątpliwości interpretacyjne co do samego pojęcia „mięsa oddzielonego mechanicznie”, o wydanym w październiku zeszłego roku wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej przypomina Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych.
W opinii Trybunału Sprawiedliwości UE „produkt uzyskany przez mechaniczne usunięcie mięsa z tkanek przylegających do kości po ich oddzieleniu od tuszy lub z tusz drobiowych, powinien być uznany za „mięso oddzielone mechanicznie” w przypadku, gdy zastosowana metoda prowadzi do utraty lub modyfikacji struktury włókien mięśniowych, większej od utraty lub modyfikacji ściśle zlokalizowanej w miejscu przecięcia, niezależnie od okoliczności, że zastosowana technika nie narusza struktury wykorzystywanych kości. Taki produkt nie może być uznany za surowe wyroby mięsne”.
Unijny TS podkreślił też, że definicja pojęcia MOM opiera się na trzech przesłankach, które należy intepretować łącznie. W pierwszej kolejności to wykorzystanie kości, od których zostały już odcięte całe mięśnie, do których pozostają przyczepione resztki mięsa. Druga przesłanka to zastosowanie metod mechanicznego odkostnienia, by odzyskać to mięso, a trzecia - utrata lub modyfikacja struktury włókien mięśniowych tak odzyskanego mięsa.
„W szczególności definicja ta nie wprowadza żadnego rozróżnienia co do stopnia utraty lub modyfikacji struktury włókien mięśniowych” – uznał trybunał.
Jak zaznaczył, każdy produkt mięsny spełniający te trzy przesłanki należy zatem sklasyfikować jako „mięso oddzielone mechanicznie”. I to niezależnie od stopnia utraty lub modyfikacji struktury włókien mięśniowych w zakresie, gdy jest ona znacznie większa od utraty lub modyfikacji struktury zlokalizowanej w miejscu przecięcia.
dk
