Codziennie była pijana i zagłodziła psy. Padły na łańcuchu i w budzie
Dzielnicowa z gminy Giżycko (woj. warmińsko-mazurskie) uratowała zaniedbywanego psa. Pomoc na czas nie dotarła natomiast do gospodarstwa w gminie Trzydnik Duży (woj. lubelskie), gdzie policjanci znaleźli dwa padłe z głodu czworonogi.
Policję zaalarmował jeden z mieszkańców gminy, gdy zauważył przy jednym z budynków gospodarczych martwego psa na łańcuchu. Po przyjeździe na miejsce funkcjonariusze odnaleźli drugie nieżyjące zwierzę w drewnianej budzie.
Koniec z trzymaniem psów na łańcuchu. Będą zmiany w ustawie
Według wezwanego do tego gospodarstwa weterynarza, przyczyną śmierci czworonogów było wygłodzenie. Przypuszczalnie psiaki nie jadły nic od kilku tygodni. Zwłoki zostały zabezpieczone do badań.
"Właścicielka podczas interwencji była pijana - w organizmie miała prawie 4 promile alkoholu. W rozmowie z policjantami oświadczyła, że nie dawała karmy psom, gdyż od dłuższego czasu codziennie spożywa alkohol" - poinformowała Komenda Powiatowa Policji w Kraśniku.
45-latka została zatrzymana w policyjnym areszcie do wytrzeźwienia. Potem usłyszała zarzut rażącego zaniedbania wobec zwierząt, skutkującego ich śmiercią. Odpowie za to przed sądem.
"Za znęcanie się nad zwierzętami grozi jej do 2 lat pozbawienia wolności, a w przypadku ustalenia w trakcie badań, iż działała ze szczególnym okrucieństwem, kara może zostać zwiększona do 3 lat" - wskazują kraśniccy stróże prawa.
Pies nie był już potrzebny, więc wrzuciła go w worku do rzeki
Na szczęście pozytywnie zakończyła się sprawa z gminy Giżycko. Dzielnicowa mł. asp. Joanna Urbanowicz otrzymała od mieszkańców informację, że na jednej z posesji jest bardzo zaniedbany pies.
"Policjantka pojechała do właścicieli i okazało się, że sąsiedzi mieli rację. Pies był uwiązany na łańcuchu bez budy, bez jedzenia, w misce była tylko brudna woda. Przebywał w fatalnych warunkach na mokrych materacach, ponadto jego sierść była pokryta błotem, a na łapach miał guzowate narośla i rany" - relacjonują giżyccy policjanci.
Dzielnicowa nakazała właścicielom, by właściwie zadbali o zwierzę i zawieźli go do lecznicy. Niestety, okazało się, że jej prośby nic nie zmieniły. Wspólnie z przedstawicielem Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Ełku oraz lekarzem weterynarii (potwierdził konieczność leczenia zwierzęcia) odebrała więc zaniedbanego psa gospodarzom, który trafił do lecznicy w Giżycku.
Policjanci ustalają, czy doszło do znęcania się nad tym czworonogiem.
- Wiesz o ważnym wydarzeniu? Poinformuj nas o tym. Czekamy: redakcja@agropolska.pl