Chwile grozy podczas gaszenia lasu. Śmigłowiec wpadł do jeziora
Śmigłowiec gaśniczy wysłany do zmagań z płonącym lasem wpadł do jeziora. Na szczęście pilot wyszedł z maszyny o własnych siłach i trafił w ręce medyków.
Byk poturbował 52-latka. Do gospodarstwa przyleciał śmigłowiec
Maszyna (należąca do prywatnego podmiotu, ale wynajęta na potrzeby leśników) brała udział w akcji gaśniczej odbywającej się w związku z płonącymi lasami na terenie Nadleśnictwa Świerklaniec (woj. śląskie).
"Prowadzący działania gaśnicze śmigłowiec podczas pobierania wody wpadł do Jeziora Rogoźnickiego. Na miejscu 13 SP, GO KW oraz 01 KW w drodze. Pilot wydostał się o własnych silach, oczekuje na kadłubie, który w 80 proc. jest pod wodą" - relacjonował "na żywo" na Twitterze Andrzej Bartkowiak, komendant główny Państwowej Straży Pożarnej.
Później poinformował, że pilot został podjęty z miejsca wypadku przez strażaków i przekazany ratownikom medycznym. Pożarnicy zaś zajęli się m.in. ograniczeniem wycieku paliwa ze śmigłowca do jeziora. Następnie przystąpili do wyciągania wraku rozbitej maszyny. Przyczyny i okoliczności zdarzenia mają wyjaśnić służby, w tym Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych.
- Wiesz o ciekawym wydarzeniu? Poinformuj nas o tym! Czekamy: redakcja@agropolska.pl