Bizony, które uciekły z hodowli na Śląsku, będą odłowione
Trzy bizony, które żyją na wolności w gminie Gidle (Łódzkie) nie zostaną odstrzelone, ale odłowione i trafią do "Safari bizon" w Kurozwękach (Świętokrzyskie). Ośrodek jest przygotowany także na przyjęcie kolejnych zwierząt z gospodarstwa pod Częstochową, z którego uciekły zwierzęta.
Od tygodnia służby weterynaryjne i urzędnicy ochrony środowiska z dwóch województw (łódzkiego i śląskiego) starają się uratować stado bizonów amerykańskich, które oddaliło się z hodowli w gminie Kłomnice (pow. częstochowski) prawdopodobnie jesienią ubiegłego roku. Dwa dorosłe osobniki i ciele żerują w lasach i na polach koło wsi Stęszów i Borowa (gm. Gidle) na pograniczu Łódzkiego i Śląskiego.
Rodzinę bizonów amerykańskich w lesie na pograniczu województwa łódzkiego i śląskiego przed tygodniem sfotografowali myśliwi. Ostrzeżenia przed zwierzętami pojawiły się na stronach internetowych gminy Gidle i powiatu radomszczańskiego.
Urzędnicy: zlikwidować stado bizonów, bo zagrażają żubrom
Zastępca powiatowego lekarza weterynarii w Radomsku Piotr Kunert powiedział PAP, że bizony jako gatunek inwazyjny, nie mogą w Polsce przebywać na wolności ze względu na możliwość przenoszenia chorób i zagrożenie stworzeniem krzyżówki z rodzimym żubrem. To zagrażałoby zdrowiu i czystości genetycznej polskiego pogłowia żubrów.
„Bizony muszą zostać odłowione, odizolowane i przebywać w miejscu dla nich wydzielonym” – powiedział Piotr Kunert.
Gdyby nie udało się odłowić bizonów i znaleźć dla nich odpowiedniego miejsca, zwierzętom groziłby odstrzał. Na szczęście udało się znaleźć dla nich miejsce w hodowli w Kurozwękach (Świętokrzyskie). Pracownicy "Safari bizon" w najbliższych dniach zajmą się odłowieniem stada i przetransportowaniem do Kurozwęk.
"Przygotujemy dla nich osobne pastwiska, odizolowane od naszych zwierząt, aby spokojnie przeszły kwarantannę" – powiedziała PAP Agnieszka Kwiecińka z "Bizon Safari" w Kurozwękach. To ośrodek, który od lat hoduje bizony amerykańskie, ma na to pozwolenie i warunki do utrzymywania kilkudziesięciu zwierząt tego gatunku.
Takiej zgody nie miał właściciel bizonów z gospodarstwa pod Częstochową. Natalia Zapała, rzecznik Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Katowicach, poinformowała PAP, że śląska RDOŚ, której podlega gmina Kłomnice, skontaktowała się z właścicielem hodowli bizonów i w najbliższych dniach przeprowadzi tam wizję.
"Sprawdzimy, ile zwierząt jest jeszcze w gospodarstwie, w jakim są stanie i przeniesiemy je w przygotowane dla nich miejsce w Kurozwękach" – powiedziała PAP Natalia Zapała.
Bizon amerykański może mieć do 3 m długości i do 2 m wysokości w kłębie. Waży od 450 do ponad 1000 kg. Po ok. dziewięciomiesięcznej ciąży samica rodzi jedno młode, które już kilka godzin po urodzeniu dołącza do stada.
Leśnicy: w Bieszczadach żyje już ponad 800 żubrów
Bizony dziko żyją w Ameryce Północnej na obszarach prerii i rzadkich lasów. Na skutek polowań na przełomie XIX i XX w. pogłowie bizona z milionów sztuk spadło do kilkuset osobników. Obecnie szacuje się, że na wolności żyje kilkadziesiąt tysięcy bizonów.
W Europie bizony spotyka się wyłącznie w hodowlach. Na utrzymywanie bizonów amerykańskich trzeba mieć specjalne pozwolenie. Jak informuje Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska, osobniki, które wydostałyby się na wolność, mogłyby zasiedlać pola i mozaikę polno-leśną oraz wielkoobszarowe uprawy rolne, wyrządzając znaczące szkody w rolnictwie.
"Migrujące zwierzęta mogłyby również stanowić zagrożenie na szlakach komunikacyjnych, a agresywne zagrażać bezpośrednio ludziom lub zwierzętom gospodarskim. W przypadku pojawienia się tego gatunku w obrębie areałów wolno żyjących populacji żubra, bizony niewątpliwie stanowiłyby poważne zagrożenie dla czystości genetycznej rodzimego gatunku, a także stanowiłyby źródło chorób i pasożytów zarówno dla żubra, jak i innych kopytnych" – poinformowała GDOŚ.
- Agrobiznes bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś