Alarm u pograniczników. Okazało się, że to owce ruszyły na wypas do Ukrainy
Strażnicy graniczni z placówki w Korczowej (Podkarpackie) zostali zaalarmowani przez system monitorujący, że do polsko-ukraińskiej granicy zbliżają się jakieś postacie. Okazało się, że to stado owiec, które przeszły przez granicę i zaczęły wypas - poinformował w sobotę PAP rzecznik BiOSG por. Piotr Zakielarz.
Rzecznik Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej zaznaczył, że funkcjonariusze SG strzegący granicy państwa z wykorzystaniem nowoczesnych narzędzi, monitorują wszystkie występujące tam incydenty. Zapewnił, że system funkcjonuje całodobowo, niezależnie od pory dnia, roku czy warunków atmosferycznych.
"Notowane zdarzenia mają najczęściej związek z nielegalnym przekroczeniem granicy przez osoby w celach migracyjnych lub z przemytem towarów" – zaznaczył por. Zakielarz.
Ale - jak zauważył - zdarzają się także nietypowe przekroczenia granicy "godne najlepszych produkcji przyrodniczych".
Do takiego właśnie zdarzenia doszło na odcinku ochranianym przez strażników granicznych z placówki w Korczowej. Funkcjonariusze zostali zaalarmowani przez system monitorujący, że w rejon granicy zbliżają się jakieś postacie.
Małopolskie. 2 mln zł na wypas owiec trafi do 96 baców
"Na ekranach monitoringu rozpoznano zorganizowaną grupę owiec. Zwierzęta przekroczyły granicę i zaczęły wypas. Mundurowi znający doskonale teren przygraniczny i jego mieszkańców zaalarmowali właściciela niesfornego stadka, które, zachęcone wołaniem właściciela, po pewnym czasie wróciło do Polski" – zapewnił rzecznik BiOSG. Dodał, że zwierzęta zostały doprowadzone do zagrody.
Okazało się jednak, że nie była to pierwsza graniczna wyprawa tej grupy owiec.
"Niespełna dwa tygodnie wcześniej to samo stado weszło na pas drogi granicznej, wtedy jednak nie zdecydowało się na przekroczenie granicy. Ale można powiedzieć, że są to jednak recydywiści, choć w stadzie nie było czarnej owcy" – zażartował por. Zakielarz.
Przypomniał, że strażnicy graniczni niejednokrotnie widywali już zwierzęta w rejonie granicy. Jak wyjaśnił, jest to zjawisko naturalne, bowiem zwierzęta żyjące w regionie nie znają granic.
"Mundurowi widują m.in. niedźwiedzie, orły, borsuki, jelenie, czy watahy wilków" - wymienił.
- Wiesz o ciekawym wydarzeniu? Poinformuj nas o tym! Czekamy: redakcja@agropolska.pl