60-latek tonął w studni. To była dramatyczna akcja ratunkowa
Mocno wychłodzonego i wymęczonego mieszkańca Warki (pow. grójecki, woj. mazowieckie) udało się uratować służbom. Mężczyzna wpadł do studni prawdopodobnie po tym, jak złamała się osłaniająca ją pokrywa.
Dyżurny wareckiego komisariatu po otrzymaniu 21 lutego informacji z centrum powiadamiania ratowniczego o mężczyźnie tonącym w studni skierował na miejsce policjantów. Jako pierwsi dotarli miejscowi dzielnicowi - asp. Andrzej Duda i mł. asp. Aneta Ścisłowska.
Staruszek zginął w studni. Reanimacja nie powiodła się
- W studni, która znajdowała się na terenie jednej z posesji, w wodzie zanurzony był mężczyzna. Z trudnością utrzymywał się na powierzchni. Nad taflą wody widać było tylko nos i oczy. Wokół pływały połamane kawałki pokrywy studni - relacjonuje kom. Agnieszka Wójcik, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Grójcu.
Stróże prawa od razu przystąpili do działania. Najpierw próbowali wyciągnąć tonącego przy pomocy drabiny. Ta jednak zaczęła się zapadać.
Z obawy przed wciągnięciem 60-latka pod wodę zrezygnowali z tego pomysłu. Na szczęście udało się dosięgnąć mężczyznę i cały czas podtrzymywać jego ramiona i głowę.
- Sytuacja była dramatyczna i wymagała od policjantów nie lada siły i sprawności. Kiedy na miejsce dojechały inne służby, mężczyznę przywiązano liną i wyciągnięto z wody. Był przytomny, ale bardzo wychłodzony. Trafił do szpitala - podaje kom. Wójcik.
Tradycyjne studnie występują jeszcze w wielu gospodarstwach. Stąd apel służb ratunkowych, by dokładnie i regularnie sprawdzać ich zabezpieczenie.
- Wiesz o ważnym wydarzeniu? Poinformuj nas o tym. Czekamy: redakcja@agropolska.pl