Największa ubojnia świń zamknięta z powodu koronawirusa
Robert Toennies, współwłaściciel noszącego jego nazwisko niemieckiego koncernu mięsnego, do którego należy zamknięta z powodu koronawirusa największa w kraju rzeźnia świń, skierował do stryja Clemensa Toenniesa list z żądaniem opuszczenia zarządu spółki.
Ujawniono wykrycie masowego nosicielstwa koronawirusa wśród pracowników rzeźni w Rheda-Wiedenbrueck w Północnej Nadrenii-Westfalii. Jak napisał "Tagesspiegel" na 983 przeprowadzone testy na Covid-19, 657 okazało się pozytywnych.
Norki zakażone koronawirusem zostały wybite
Przyczyny wystąpienia lokalnej epidemii są wciąż badane. Powiatowe władze zarządziły kwarantannę zarażonych i w ramach prewencji zamknęły szkoły oraz przedszkola. Władze pobliskiego miasta Bielefeld nakazały szkołom i przedszkolom odesłanie do domów dzieci pracowników koncernu Toennies.
Działacze na rzecz praw zwierząt obwiniają z kolei rząd federalny, który - jak mówią - nie zrobił nic na rzecz podniesienia jakości pracy w rzeźniach pomimo wielokrotnych skarg na panujące w nich warunki.
Stowarzyszenie "Soko Tierschutz" udokumentowało nie tylko okrucieństwo wobec zwierząt w niemieckich rzeźniach, ale też przerażające" warunki zakwaterowania pracowników. Mieli spać na piętrowych łóżkach, korzystać ze wspólnych toalet, a nawet kontynuować pracę pomimo skaleczeń.
64-letni Clemens Toennies i będący synem nieżyjącego założyciela koncernu Bernda Toenniesa 42-letni Robert są wyłącznymi właścicielami firmy, w której mają po połowie udziałów.
Koronawirus u zwierząt? Zobacz wytyczne GIW
Robert zarzucił zarządowi i radzie nadzorczej spółki nieodpowiedzialne działania oraz spowodowanie zagrożenia dla przedsiębiorstwa i ludności. Wskazał przy tym, że mimo wydanych w 2017 roku wytycznych wciąż nie rezygnuje się z zatrudniania pracowników zewnętrznych.
Pracownicy zewnętrzni niemieckiego przemysłu mięsnego to przede wszystkim obywatele państw wschodniej i południowo-wschodniej części Unii Europejskiej.
Czasowe zamknięcie największej w Niemczech ubojni świń nie spowoduje na razie następstw dla konsumentów. - Mięsa, w tym również wieprzowiny nie zabraknie - powiedział Tim Koch ze Spółki Informacyjnej Rynku Rolnego (Agrarmarkt Informations-Gesellschaft) w Bonn.
Ekspert dodał, że dopiero po kilku tygodniach okaże się, czy przestój rzeźni w Rheda-Wiedenbrueck - gdzie według koncernu Toennies dokonywano uboju i przerobu 20 tys. sztuk trzody chlewnej dziennie - spowoduje wzrost detalicznych cen mięsa wieprzowego, gdyż handel zawiera zwykle z branżą mięsną długoterminowe umowy regulujące wielkość dostaw i ich ceny.
- Rolnictwo bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś