Tony jabłek na polu. Desperacja sadowników nie ma granic
W gminie Sobienie-Jeziory pod Warszawą jeden z sadowników wysypał tony jabłek na pole. Producenci owoców od dawna skarżą się na niskie ceny w skupie i z bezsilności podejmują coraz bardziej dramatyczne decyzje.
"Dzisiaj z rana skupy przysłały komunikat, o obniżonej cenie z 19 gr do 17 gr za jabłko przemysłowe (górna cena jest śmieszna, nie opłaca się rwać, a oni mają czelność jeszcze ją zmniejszać), po czym wieczorem zaprzestały przyjmowania jabłek. Mój tata, który urwał ok 600 kg musi jechać jutro o 5 rano i stanąć w kolejce do sprzedaży. Może kupią? - skomentował na facebooku jeden z sadowników.
Sadownicy głośno protestują, przetwórnie odpierają zarzuty
Dalej przewiduje, że będzie jeszcze gorzej (sezon zbiorów dopiero się zaczął) i rolnicy prawdopodobnie wyjdą na ulicę.
Jabłka przemysłowe skupowane są po ok. 20 gr za kilogram. Takie stawki i problemy ze znalezieniem pracowników do zbiorów sprawiają, że dla wielu sadowników produkcja staje się po prostu nieopłacalna - informuje portal money.pl
A zdaniem ekspertów nadwyżka jabłek na rynku wyniesie, bagatela, 3 mln ton. Mogłyby ją może zagospodarować zakłady przetwórcze produkujące zagęszczony sok jabłkowy, lecz popyt na ten produkt od kilku lat utrzymuje się na tym samym poziomie.
Pojawiają się propozycje, by wyciąć część sadów. Sadownik Marcin Lis uważa, że takie ograniczenie produkcji byłoby jednym z rozwiązań problemu. Pytanie tylko na jakich zasadach. Jego zdaniem wielu sadowników mogłoby jednak skorzystać z takiej oferty.
- Agrobiznes bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś
źródło: money.pl