Podwójne rzędy po niemiecku
Mieliśmy okazję przyjrzeć się pracy pierwszego w Polsce siewnika punktowego marki Lemken. Maszyna przez trzy sezony wysiała ponad 600 ha kukurydzy.
Krzysztof Biedrzycki z Kurek koło Grajewa (woj. podlaskie) prowadzi gospodarstwo rolne o profilu mieszanym. Hodowli bydła mlecznego towarzyszy produkcja roślinna na areale około 100 ha. Rolnik ponad dwa lata temu zdecydował się na zakup popokazowego zestawu uprawowo-siewnego z logo Lemken. Maszyna ma budowę modułową. Służy ona zarówno do rzędowego, jak i punktowego odkładania nasion. Agregat został zakupiony z myślą o pracy u siebie, jak i na usługach.
Lemken Azurit DeltaRow - lepsze parametry kukurydzy
Modułowy kombajn siewny
Azurit swoją premierę miał w 2013 r. podczas targów Agritechnica. Zaprezentowano wówczas maszynę koncepcyjną, która powoli dojrzewała, by w 2018 r. jej produkcja ruszyła pełną parą. Jeden z pierwszych egzemplarzy trafił do naszego kraju i po testach polowych w różnych miejscach Polski osiadł na stałe pod Grajewem. Azurit może pracować solo oraz w licznych kombinacjach uprawowo-siewnych. W gospodarstwie Krzysztofa Biedrzyckiego jest on łączony w zestaw z broną wirnikową Zirkon 12/600 KA i siewnikiem Solitair 25/600 KA. To swoisty kombajn siewny. Wszystkie trzy elementy są rozłączne i mogą pracować samodzielnie. Ponadto warto wspomnieć, że za sekcję roboczą oprócz Zirkona może służyć agregat talerzowy Heliodor bądź Rubin oraz zębowy Kristall lub System-Kompaktor.
Rolnik z Kurek korzysta jedynie z brony wirnikowej. Poza Azuritem do Solitaira podczepia rampę do siewu rzędowego z dwutalerzowymi redlicami OptiDisc w rozstawie 12,5 cm. W konfiguracji z ośmiosekcyjnym Azuritem zestaw Krzysztofa Biedrzyckiego o szerokości roboczej 6 m waży na pusto 9,5 t. Masa własna samego siewnika punktowego to 2,6 t.
Lemken Karat 9 do bardzo płytkiej uprawy
Na czele kombinacji pod Grajewem znajduje się aktywny segment doprawiający z 24 dwuzębowymi karuzelami. Mają one jedną prędkość obrotową i przy wałku WOM ciągnika wkręconym na 1000 obr./min wynosi ona 440 obr./min. Za wirnikami usytuowano belkę planującą z mechaniczną regulacją wysokości roboczej. Za wtórne zagęszczenie spulchnionej ziemi, wyrównanie roli oraz regulację i utrzymywanie głębokości pracy zębów odpowiada wał typu TPW o średnicy wynoszącej 60 cm. To konstrukcja z przyspawanymi do grubej rury pierścieniami o profilu trapezowym. Na ich obwodzie znajdziemy cyklicznie występujące żebra. Do ramy Zirkona przymocowano z obu stron hydraulicznie składane i łamane talerzowe znaczniki śladu. Ich przegubowa konstrukcja ogranicza zajmowane miejsce podczas przejazdu po drogach.
Napełnianie na trzy sposoby
Za zbudowaną z dwóch składanych do transportu części sekcją doprawiającą jest jednoosiowe nieamortyzowane podwozie z ogumieniem w rozmiarze 700/50-22.5 i bieżnikiem w formie odwróconej jodełki. Centralnie nad wózkiem jezdnym spoczywa zbiornik z tworzywa sztucznego o pojemności 3000 l. Służy on do zasypu materiału siewnego przy pracy z redlicami OptiDisc, zaś po sprzęgnięciu z Azuritem napełniany może być nawozem bądź nasionami w ramach uprawy współrzędnej. W maszynie pod Grajewem są dostępne trzy sposoby załadunku materiału.
Lemken rezygnuje z produkcji opryskiwaczy
W podstawie możemy zasypać bezpośrednio skrzynię z poziomu podłoża i z poziomu podestu, a opcjonalnie też za pośrednictwem żmijki napełniającej. Lemken nie podaje wysokości załadunku, więc wyznaczyliśmy ją sami. Dystans od podłoża do krawędzi otwartego zbiornika wynosi niespełna 3,1 m. Generalnie skrzynia jest szeroka, wąska i usytuowana dość wysoko. Producent z Alpen nie przepada za plandekami, dlatego w Solitairze 25 też jej nie znajdziemy. Rozwiązanie z otwieraną jednoczęściową solidną klapą jest jednak całkiem wygodne. Jej unoszenie ułatwiają amortyzatory gazowe. Ochronę przed ciałami obcymi stanowią uchylne kratki z okrągłymi oczkami.
Ślimak napełniający pozwala ograniczyć wysokość załadunku do ok. 60 cm.
Urządzenie wspomagające dostarczenie materiału siewnego lub nawozu do zbiornika składa się z dwóch osobno napędzanych żmijek ukośnych, które umieszczone są względem siebie pod niewielkim kątem. U dołu znajduje się kosz zasypowy z sitem oraz mechanicznie otwieraną zasuwą. W założeniu bardzo komfortowe rozwiązanie, ale w praktyce koncepcja Lemkena pozostawia nieco do życzenia. Po pierwsze, przy użyciu żmijki nie napełnimy skrzyni całkowicie, a jedynie do połowy. Jeśli pofatygujemy się i przegarniemy ręcznie materiał na boki w zbiorniku, to wykorzystamy około 2/3 jego kubatury.
Lemken – nowy opryskiwacz Orion
Innym mankamentem jest rozsypywanie się nasion bądź nawozu w trakcie składania żmijki do pozycji spoczynkowej. Rolnik z Kurek podstawia w tym celu pod układ załadunkowy plandekę, by ograniczyć straty. Według instrukcji obsługi, na czas składania należy zamocować dostarczony wraz z maszyną specjalny elastyczny pojemnik z uszami na haki przy kołnierzach obu segmentów żmijki. Przy agregacie Krzysztofa Biedrzyckiego tych zaczepów jednak jeszcze nie było.
Pionowe dozowniki nawozu
Pod zbiornikiem zauważymy nowy, opracowany całkowicie od podstaw zespół dozowania materiału. Nie ma dobrze znanych z agregatów ze stajni Lemken wieloczęściowych wałków wysiewnych. Zamiast nich są stożkowe aparaty dozujące o nietypowej dla tego typu maszyn pionowej osi obrotu. Normę wysiewu ustawia się poprzez zmianę prędkości wirowania stożków oraz ich pozycji względem nieruchomych łopatek na obwodzie. W drugim przypadku zmniejszamy bądź zwiększamy wielkość komór dozujących. Obie regulacje w każdym z czterech podzespołów sześciometrowego Solitaira są bezstopniowe i realizowane niezależnymi silnikami elektrycznymi. Producent informuje, że możemy dawkować od 0,5 do 500 kg/ha. Na wgłębieniu przedniej części zbiornika zgrabnie wkomponowano wentylator wytwarzający strumień powietrza do transportu nasion bądź nawozu w stronę redlic. Przy szynie OptiDisc każdy z aparatów zasila jedną głowicę dystrybucyjną, natomiast z Azuritem rozdzielacz z pojedynczym rozwidleniem.
W tylnej dolnej części Solitaira znajduje się trzypunktowy układ zawieszenia oraz panel z gniazdami hydraulicznymi i elektrycznymi. Z praktyki Krzysztofa Biedrzyckiego wynika, że przezbrojenie maszyny z siewu rzędowego na punktowy zajmuje jednej osobie 1-2 h. Nad układem sprzęgania Lemken umieścił wygodną platformę z solidną barierką i poręczami oraz składaną drabinką wejściową. Zagospodarowano także boczne dolne wnęki zbiornika nad błotnikami. W przestrzeni tej z jednej strony ukryto jednostki elektroniczne z komputerem roboczym na czele, zaś z drugiej jest po prostu schowek.
Pod dolnymi cięgłami układu trzypunktowego podwieszona jest listwa ze spulchniaczami śladów kół wózka jednego. Na każdą oponę przypadają po trzy faliste dyski z zabezpieczeniem przeciążeniowym w postaci płaskich sprężyn. Agresywność ich działania ustawiamy skokowo poprzez przełożenie jednego sworznia z zawleczką dla każdej ze stron.
Nadciśnieniowe pojedynkowanie
Przyjrzyjmy się teraz głównemu bohaterowi artykułu. Azurit to siewnik pneumatyczny nadciśnieniowy z centralnym zasypem nasion. To bez wątpienia szybsze i bardziej komfortowe rozwiązanie w porównaniu z napełnianiem każdego zbiorniczka danej sekcji osobno. Niewielu producentów na rynku może się pochwalić taką strategią załadunku. Skrzynia nasienna ma objętość 600 l. Jej zasypywanie jest bardzo wygodne. Do usytuowanego z lewej strony nad sekcjami siewnymi podestu prowadzą od tyłu dwa schodki. Komfort napełniania uzupełniają przyjazna wysokość załadunku i duży otwór zasypowy.
Nad odpowiednią niezakłóconą dystrybucją materiału siewnego do sekcji pojedynkujących czuwa elektronika. Na dnie zbiornika zauważymy krótkie żmijki. Każda z nich ma odrębny napęd elektryczny i przypisaną jej sekcję siewną. Po stronie aparatu pojedynkującego znajduje się czujnik wypełnienia, który sygnalizuje potrzebę uzupełnienia materiałem siewnym i tym samym uruchamia towarzyszący mu ślimak. Wygarnięte ze zbiornika nasiona porywane są przez strumień powietrza i przesyłane do sekcji je rozdzielających. Odpowiada za to umieszczona, wzorem Solitaira, na tylnej ścianie skrzyni dmuchawa. Wewnątrz aparatów pojedynkujących nie znajdziemy klasycznych tarcz. Sercem każdej sekcji siewnej Azurita
jest bardzo lekki plastikowy skręcony z dwóch połówek bęben. Na każdej z jego powierzchni bocznych znajdują się otwory, do których ciśnienie powietrza dociska nasiona. Lemken udostępnia obecnie sześć typów bębnów: cztery do siewu kukurydzy i dwa do soi. Trwają aktualnie też prace nad słonecznikiem. Póki co, uniwersalność nie jest mocną stroną Azurita. O siewie: rzepaku, buraka cukrowego, grochu, fasoli bądź bobiku musimy na razie zapomnieć. Przeszkodą jest nie tylko brak bębnów pojedynkujących, ale również dostępność rozstawów sekcji i w niektórych przypadkach... system DeltaRow. Skupmy się jednak najpierw na jego atutach, stanowią one większość.
System DeltaRow
DeltaRow to metoda siewu w tzw. podwójne rzędy. Podobną koncepcję stosuje kilku producentów na rynku, a Lemken dołączył do tego grona stosunkowo późno. Wygląda jednak na to, że strategia jedynej niemieckiej marki z podwójnymi rzędami jest najbardziej dopracowana. Pozostałe firmy wykorzystują bowiem klasyczne niezależnie napędzane tarcze pojedynkujące i praktycznie każdy element takiej sekcji jest zdublowany. Lemken jako pierwszy i jedyny do tej pory zastosował wspólny bęben rozdzielający z przesuniętymi względem siebie po obu stronach otworami. Taka synchronizacja na etapie pojedynkowania praktycznie wyklucza błędne rozmieszczenie nasion w koncepcji magicznego trójkąta. Rzędy roślin w danej sekcji po Azuricie oddalone są od siebie o 12,5 cm, co jest najniższą wartością na rynku. Zwykle parametr ten liczy 20 cm i więcej. Najistotniejsze jednak jest ułożenie nasion w podłożu na przemian w jednakowych odstępach nie tylko w danej linii, ale także „na krzyż”.
Uprawa taka przy rozstawie sekcji 75 cm powoduje, że o 30% wzrasta odległość między roślinami, a przestrzeń życiowa dla każdej z nich o 70%. Wtedy uzyskują one lepszy dostęp do światła, wody i substancji pokarmowych, a fotosynteza jest bardziej intensywna. Dzięki tej technologii rośliny tak nie konkurują ze sobą. W tym systemie lepiej rozwija się system korzeniowy. Jest on głębszy. Tym samym rośliny są mniej wrażliwe na suszę. Korzenie lepiej wykorzystują wolną przestrzeń. Według badań plon kukurydzy zbieranej na ziarno w technologii DeltaRow może być wyższy do 8%, a na kiszonkę nawet 11%. Inna korzyść z siewu w podwójne rzędy to o 10% większe zacienienie, a tym samym zdecydowanie mniejsze straty wody z tytułu parowania. Szybsze zwarcie rzędów polepsza z kolei konkurencyjność względem chwastów. Co ważne, podwójne rzędy kukurydzy mogą być bez problemu zbierane przez standardowe adaptery do obrywania kolb.
Sekcję siewną Azurita rozpoczyna w opcji rozgarniacz gwiazdowy brył, kamieni i resztek roślinnych. Tego osprzętu maszyna pod Grajewem jednak nie ma. Następnie biegnie dwutarczowa redlica nawozowa z możliwością niezależnej regulacji nacisku na grunt do maksymalnie 200 kG i głębokości odkładania granul w zakresie 1-15 cm. Za pierwszą operację odpowiada zmiana naciągu sprężyny śrubowej, a za drugą śruba rzymska. Nastawy musimy wykonać dla każdej sekcji osobno. Do utrzymywania zadanej głębokości roboczej redlicy i zarazem pasmowego ugniatania gleby w linii siewu nasion służą koła żeliwne o średnicy 50 cm. Mają one taką samą trapezową budowę, jak pierścienie wału przy bronie wirnikowej.
Zunifikowane redlice
Przy wlocie do komory pojedynkującej znajduje się perforowany ekran, który kieruje materiał siewny na jej boki. Dociskane powietrzem do otworów nasiona wynoszone są ruchem rotacyjnym ku górze, gdzie trafiają na zdalnie regulowane tarczowe zgarniacze nadmiaru materiału. Za zmianę ich położenia odpowiadają siłowniki elektryczne. Tuż przed wylotem do redlicy otwory napotykają zaślepkę, która wspomaga zrzut nasion, a powietrze z komory odprowadzane jest do otoczenia giętkim przewodem. Nad prawidłowością pojedynkowania czuwają fotokomórki, dzięki którym przebieg procesu możemy monitorować na ekranie terminala.
Materiał siewny do bruzdy spada kanałem wyłącznie pod wpływem grawitacji, z dość sporej wysokości. Szczelinę nasienną dla każdej linii dwurzędu tworzy osobna redlica dwutarczowa. Co ciekawe, ma ona identyczną budowę i rozmiar, co jej odpowiednik do żłobienia bruzdy nowozowej. Obie redlice charakteryzują się średnicą tarcz równą 39 cm i brakiem offsetu. Pomiędzy bruzdownikami nasiennymi każdej sekcji zauważymy koło podporowe o szerokości 10 cm.
Odpowiada ono za zmianę i utrzymywanie głębokości odkładania materiału siewnego. Parametr ten regulujemy bezstopniowo pokrętłem oddziałującym na wrzeciono śrubowe. Orientację w ustawionej pozycji ułatwia czytelna skala z cyframi. Na głębokość siewu wpływ ma także docisk do podłoża, który zmieniamy centralnie z kabiny ciągnika w dziesięciu krokach w przedziale 50-250 kG. Wewnątrz każdego równoległoboku przegubowego w układzie zawieszenia sekcji znajdziemy siłownik hydrauliczny jednostronnego działania.
Wydalone do bruzdy nasiono nie cieszy się długo wolnością. Około 1,5 cm za wylotem atakuje je rolka przytrzymująca i dociskająca do dna rowka. Sprzyja to równomierności wzdłużnej oraz korzystaniu z dobrodziejstw podsiąkania kapilarnego. Centralne kółko dociskowe z tworzywa sztucznego ma średnicę 30 i szerokość 3 cm, a jego położenie w pionie możemy dostosować do potrzeb w czterech stopniach. Za zamykanie bruzdy i zagęszczenie wokół niej gleby odpowiadają dobrze znane z siewników punktowych rolki w układzie V. Możemy beznarzędziowo w czterech krokach ustawiać ich kąt rozwarcia oraz nacisk na grunt.
Rozbudowana hydraulika i elektryka
Lemken nie podaje ani minimalnego, ani orientacyjnego zapotrzebowania energetycznego dla omawianego agregatu. Zestaw uprawowo-siewny Krzysztofa Biedrzyckiego sprzęgnięty został z blisko 15-letnim, ważącym 8,4 t ciągnikiem Case IH 140 CVX o mocy maksymalnej 143 KM z podstawowej charakterystyki oraz 161 KM w trybie power boost. Traktor ten podrasowano nominalnie jednak do 180 KM, lecz zarówno według rolnika, jak i naszych obserwacji to i tak zdecydowanie za mało. Warto też zwrócić uwagę, że producent przewiduje prawidłową pracę Azuritem do 15 km/h, ale w kombinacji z broną wirnikową o takich osiągać możemy zapomnieć. Krzysztof Biedrzycki swój zestaw rozpędza maksymalnie do 10 km/h, jeśli warunki na to pozwalają.
Zirkon z Solitairem i Azuritem wykorzystują z amerykańskiego konia pociągowego: dolny zaczep kulowy, wyjście WOM w standardowym trybie 540, cztery pary hydrauliki zewnętrznej, wolny spływ oleju, dwuobwodowe pneumatyczne przyłącze hamulcowe, elektryczne złącze oświetleniowe oraz gniazdo standardu ISOBUS. Kombajn siewny pod Grajewem apetyt na olej i ampery ma pokaźny. Fabrycznie zestaw wymaga nawet pięciu par hydrauliki, ale ciągnik tyloma nie dysponuje, więc zasilanie obu dmuchaw zostało zmostkowane. Z obiegu oleju dla wentylatorów korzysta jeszcze system docisku redlic siewnych, a po przełączeniu zaworu na maszynie również żmijka napełniająca zbiornik Solitaira.
Druga para hydrauliki obsługuje tylko znaczniki śladu. Kolejna podaje ciśnienie na podnoszenie brony wirnikowej do transportu i na uwrociu, a czwarta zasila: podnoszenie szyny siewnej bądź Azurita, składanie całej maszyny do transportu oraz łamanie żmijki napełniającej. Wybór jednej z trzech ostatnich funkcji dla tej pary uzależniony jest od położenia zaworu kulowego przy dyszlu i elektrozaworu sterowanego z poziomu menu komputera pokładowego. W agregacie Krzysztofa Biedrzyckiego prądu wymagają aż 32 silniki elektryczne, z czego 12 w sposób ciągły.
Doświadczenie w kukurydzy i soi
Podczas naszej wizyty maszyna pracowała na polu z piaszczystą i dość mocno zakamienioną glebą. Miejscami występowały bardzo strome zbocza. Stanowisko po kukurydzy zebranej częściowo na ziarno i częściowo na kiszonkę zostało wczesną wiosną głęboko zaorane, a następnie kilka godzin przed jednoprzejazdowym doprawianiem i siewem zasilone rozbryzgowo gnojowicą bydlęcą w ilości 18 tys. l/ha. Nieliczne resztki przedplonu były na wierzchu bardzo rzadko zauważalne. Brona wirnikowa została wpuszczona na głębokość blisko 15, redlice nawozowe na 10, a redlice siewne na 4,5-5 cm. Solitair dostarczał wieloskładnikowy granulat w normie 100 kg/ha, zaś założona obsada nasion kukurydzy wynosiła 90 tys. na hektar. Ciągnik z zestawem rozwijał średnio 4-6 km/h, lecz pod górę prędkość według zainstalowanego na maszynie radaru spadała nawet poniżej 1 km/h. Ogranicznikiem tempa była oczywiście trakcja traktora. Zużycie paliwa kształtowało się na poziomie 13-20 l/ha na płaskim terenie, a przy stromych podjazdach i poślizgu na granicy przyczepności wzrastała nawet do 100 l/ha.
Rolnik spod Grajewa chwali maszynę przede wszystkim za jakość odkładania nasion, czyli najważniejszy atrybut siewnika punktowego. Azurit do naszych odwiedzin miał na koncie 605 ha, zaś Solitair, który dodatkowo pracuje z szyną OptiDisc 920 ha. Punktowiec poza kukurydzą na ziarno i kiszonkę zmierzył się także z siewem soi w obsadzie 300 tys. nasion na hektar. Co ciekawe, zostały do tego wykorzystane te same bębny. Rolnik dysponuje tylko jednym ich kompletem z 25 otworami o średnicy 5 mm na obwodzie.
- Artykuł ukazał się w "Rolniczym Przeglądzie Technicznym". ZAPRENUMERUJ