Stosowanie droższych, ale i trwalszych elementów roboczych narzędzi uprawowych, mimo istotnie wyższej ceny zakupu w porównaniu do części standardowych, niesie ze sobą znaczne korzyści.
Kilka lat temu firma Väderstad rozpoczęła stosowanie nakładek o nazwie Marathon, z ostrzami napawanymi węglikiem wolframu. Te elementy robocze różnią się od obecnie stosowanych drugiej generacji m.in. kształtem ostrzy i sposobem nałożenia węglika. Występują one w kilku wersjach: Marathon o szerokości 50 mm, 80 mm i podcinacze boczne typu Marathon. Elementy te mają zastosowanie do agregatów: Cultus, TopDown i Swift (dla ostatniej grupy agregatów nowa wersja Marathonów jest produkowana dopiero od końca 2013 r.). Dostępne są także nakładki o zupełnie odmiennej konstrukcji, do zamontowania na agregatach uprawowych NZA.
Väderstad ma agregaty do uprawy uproszczonej zaszeregowane w zależności od głębokości uprawy. W drugiej kolejności podział podyktowany jest rodzajem elementów roboczych. W ofercie tego szwedzkiego producenta znajdują się narzędzia,...
Czas na wagę złota
Od kilku lat użytkownikiem nakładek z węglikiem wolframu Marathon jest Stanisław Symonowicz z miejscowości Modgarby w powiecie kętrzyńskim. W jego 500-hektarowym gospodarstwie uprawiane są m.in. buraki, pszenica oraz rzepak – od kilkunastu lat bezorkowo. Symonowicz uprawia glebę m.in. 4,2-metrowym agregatem Vaderstad Cultus. To właśnie do niego zamontował nakładki Marathon o szerokości 80 mm. – Do utwardzonych nakładek namówił mnie przedstawiciel firmy Väderstad. Zużywają się one znacznie wolniej w porównaniu do nakładek standardowych. Nakładki Marathon pierwszej generacji zużywały się w tym samym czasie co 2,5-3 komplety standardowych – czyli u mnie po 500 ha. Wtedy ich cena była porównywalna do ceny trzech kompletów standardowych elementów roboczych. Jednak oszczędziłem dużo czasu na ich wymianę, bo ostrza zamiast trzech razy wymieniałem tylko jeden raz – mówi Symonowicz. Czas w gospodarstwie w Modgarbach jest najważniejszy, szczególnie dlatego, że okres wegetacji w tej części kraju później się zaczyna, a plony wcześniej dojrzewają i schodzą z pola. – Gdy mamy rzepak i po nim pszenicę albo po pszenicy siejemy rzepak, to nie ma wiele czasu na uprawę, o wymianie nakładek nie wspominając. Poza tym mamy dość ciężkie gleby, a w uprawie często przeszkadzają nam deszcze. Dlatego trzeba się spieszyć – wyjaśnia rolnik.
Długość bez zmian
Nowe nakładki robocze Marathon pojawiły się w 2013 r. Wcześniej Stanisław Symonowicz otrzymał od firmy Väderstad w ramach testowania komplet nakładek Marathon pierwszej generacji. Rolnik po niedługim czasie zauważył, że w przeciwieństwie do standardowych utrzymują one zadaną głębokość roboczą. – Okazało się, że węgliki spiekane są tak twarde, że gleba nie wyciera dłut na długość, a raczej na grubość, co sprawia, że utrzymują one głębokość roboczą praktycznie przez cały okres pracy. Oczywiście każdy rok jest inny i po rodzaju zużycia się ostrzy mogę stwierdzić, czy był suchy czy mokry. Gdy jest bardzo sucho, to bardziej zużywają się ostrza na długość, a gdy w sezonie są umiarkowane opady, to ostrza robią się z kolei coraz cieńsze, bo wycierają się równomiernie – wyjaśnia rolnik. – To daje znaczną przewagę agrotechniczną tak wyposażonych narzędzi, bo przez cały czas mamy zachowaną jednakową głębokość roboczą, nie trzeba korygować ustawień narzędzia – omawia Maciej Matuszewski z Väderstad Polska. Potwierdzają to wyniki testu wykonanego w Niemczech w 2009 r. Po około 500 ha ostrza o długości 28 cm utraciły odpowiednio 7,6 cm i 0,3 cm długości. Z kolei po przepracowaniu łącznie ok. 1300 ha wartości te wynosiły dla nakładek standardowych 8 cm i dla nakładek Marathon – zaledwie 0,8 cm.