Stan pandemii spowodowany koronawirusem wpływa na gospodarkę światową, w tym również na producentów ciągników rolniczych. Jak w tej nadzwyczajnej sytuacji radzi sobie fińska Valtra?
Marka ta, tak jak inne z koncernu AGCO (Fendt, Massey Ferguson) zawiesiła produkcję do 17 kwietnia tego roku. Powodem tej decyzji było przede wszystkim wstrzymanie dostaw od aż 37 poddostawców - głównie z południa Europy.
- Mam nadzieję, że w kwietniu nasza fabryka w Suolahti wznowi produkcję i będziemy mogli dalej realizować zamówienia na ciągniki marki Valtra, które pomimo obecnej trudnej sytuacji spowodowanej pandemią nadal napływają od naszych dilerów. Oznacza to, że rolnicy nie tylko nie wstrzymali pracy i wyruszyli na pola, ale wielu z nich nadal myśli o inwestycjach i składa zamówienia. Takie podejście dobrze wróży na przyszłość i myślę, że branża rolnicza będzie jedną z pierwszych, która odrodzi się po spowolnieniu gospodarczym spowodowanym obecną pandemią. Tak było 10 lat temu po krachu gospodarczym, którego symbolem był amerykański bank inwestycyjny Lehman Brothers. Najszybciej powstało rolnictwo, bo przecież każdy człowiek musi jeść - mówi Dariusz Lewandowski, szef marki Valtra w Polsce.
Jeden monitor w kabinie ciągnika do wszystkiego czy dwa w celu rozdzielenia pomiędzy nimi różnych informacji? Valtra zaproponowała to drugie rozwiązanie, w cenie 7 tys. zł netto, jako opcję fabryczną. Dodatkowy terminal działa w standardzie...
Zamówienia na ciągniki Valtra po ogłoszeniu pandemii spadły licząc rok do roku (r/r) o 50-60%. To bardzo optymistyczny wynik, bo wydawałoby się, że mogły zostać zmniejszone nieomalże do zera. Oczywiście zapewne w tym trudnym okresie na zakupy decydują się najbogatsi przedsiębiorcy rolni. Ponadto rejestracje ciągników Valtra w marcu 2020 r. były wyższe licząc r/r o blisko 10%. To kolejny pozytywny sygnał płynący z rynku rolniczego w obecnej niepewnej sytuacji gospodarczej.
- Decyzje zarządu koncernu AGCO były bardziej rygorystyczne niż polskiego rządu i od trzech tygodni pracujemy zdalnie w trybie home office. Nie oznacza to jednak braku kontaktu naszych pracowników z dilerami. Pomagają im w negocjacjach i uruchomieniach ciągników Valtra, zwłaszcza tych zaawansowanych technologicznie i doposażonych w rozwiązania rolnictwa precyzyjnego. W naszych magazynach części wprowadziliśmy podział pracy na dwie zmiany, aby w razie wykrycia koronawirusa w danej grupie pracowników i wysłania wszystkich na kwarantannę, druga mogła nadal pracować i wysyłać części do dilerów, a oni do rolników - wyjaśnia Dariusz Lewandowski.
Pracują również punkty serwisowe marki Valtra, ale oczywiście nie tylko w ramach pracy zdalnej. - Nasi dilerzy nadal wykonują swoje zadania serwisowe przestrzegając aktualnych wytycznych rządowych dotyczących stanu pandemii. Jedni proszą o dostarczenie ciągnika do ich punktu, gdzie jest najpierw dezynfekowany. Inni nadal wykonują prace u rolników. Decyzje w tym zakresie podejmuje szefostwo danego punktu dilersko-serwisowego - wyjaśnia Dariusz Lewandowski.