Dramat w Szczyrku. Hodowca zagłodził kozy i owce
Za znęcanie się nad stadem owiec i zagłodzenie 53 z nich odpowie przed bielskim sądem hodowca ze Szczyrku Robert J. Grozi mu kara do dwóch lat więzienia - podały służby prasowe Prokuratury Okręgowej w Bielsku-Białej.
Zdaniem śledczych oskarżony jesienią i na początku zimy ub.r. nie dbał o zwierzęta.
Nieregularnie podawał im paszę, przez co część padła z głodu.
Owce pozostawiają księżycowy krajobraz
Rzecznik bielskiej prokuratury okręgowej Jacek Boda poinformował, że mężczyzna przyznał się do winy.
Robert J. w ub.r. zorganizował akcję, której celem była rozbudowa jego stada liczącego 22 owce. Miał nadzieję, że uda mu się je rozszerzyć do ponad 100 sztuk.
Pomysł był prosty: proponował ludziom, aby kupili i przekazali mu owce. Jedna kosztuje ok. 350 zł. W zamian każdy z nich miał otrzymać wyroby z mleka owczego wartości 500 zł. Akcja została nagłośniona przez media. Zgłosiło się kilkudziesięciu chętnych.
Pieniądze na wypas, czyli owce i kozy ze wsparciem
Po ujawnieniu sprawy przez wolontariuszy Robert J. tłumaczył, że wszystko go przerosło. Latem brakowało wody. Z powodu suszy musieli ją dowozić strażacy.
Jesienią owce zaczęły chorować. Próbował temu zaradzić, ale nie wiedział jak. Skala była tak ogromna. Mężczyzna był tak przerażony, iż nie zgłosił nigdzie faktu, że zwierzęta masowo padały.