Hodowcy: jesteśmy nękani kontrolami
Złą wolę w podejściu do nadzoru nad ich fermami, a nawet nękanie kontrolami czy nieuzasadnione blokowanie stad, zarzucali hodowcy służbom weterynaryjnym. Zareagowała Krajowa Izba Producentów Drobiu i Pasz.
Na spotkaniu w Nowej Soli (woj. lubuskie) hodowcy (głównie drobiu) dość wyraźnie przedstawili swoje zastrzeżenia do inspektorów weterynaryjnych. W ich opinii wiele przepisów jest nieprecyzyjnych i niejasnych, dlatego w konsekwencji otwiera się pole do wyłącznej interpretacji dla służb weterynaryjnych. A wszelkie konsekwencje finansowe i rynkowe ponoszą właśnie hodowcy.
Mówili oni także o złej woli w podejściu do nadzoru nad ich fermami, a nawet nękaniu kontrolami, nieuzasadnionym blokowaniu stad, nadmiernych sankcjach nawet wtedy, gdy posiadają własne niezależne badania laboratoryjne dotyczące zdrowia produktów - jaj lub mięsa.
- Jakie jest wasze przesłanie, chcecie nas zrujnować? Wszystkie firmy pod nadzorem PIW są zastraszane - grzmiał jeden z hodowców, Zbigniew Mikuliszyn.
Druga strona odpierała zarzuty. Zbigniew Marks i Józef Grobelny z Wojewódzkiego Inspektoratu Weterynarii w Zielonej Górze wyjaśniali, że pracują według procedur i ustanowionych przepisów. - Nasze przepisy są skuteczne, dlatego mamy bezpieczną żywność - podkreślali. Inspektor powiatowy Józef Malski dodał, że weterynaria nie tworzy prawa, a z mocy ustawy ma nadzorować hodowle i produkcję żywności.
Rafał Ratajczak, prezes Krajowej Izby Producentów Drobiu i Paszy argumentował, że w dzisiejszych czasach żaden poważny hodowca nie pozwoli sobie na działanie niezgodne z przepisami. - Drobne niedociągnięcia, nie mogą być wyolbrzymiane i przedstawiane jako zło publiczne. My propagujemy bezpieczny towar, by nie poddawać się presji pewnych organizacji ekologicznych - mówił.
Podkreślał, że służby publiczne powinny wspierać działalność gospodarczą, a nie represjonować przedsiębiorców.
KIPDiP wraz z Lubuską Izbą Rolniczą wystąpiły na piśmie do głównego lekarza weterynarii odnośnie kontroli urzędowych w tym zakresie. Jako uchybienia wskazano: prowadzenie kontroli bez przeprowadzenia analizy ryzyka, z pominięciem wymaganych procedur; wydawanie przedwczesnych decyzji administracyjnych i nadawanie im rygoru natychmiastowej wykonalności; kierowanie do zniszczenia materiału kategorii I jedynie na podstawie wyników badania wody.
"Nadzorowana, intensywna produkcja drobiu i jaj jest stale narażona na bezpodstawne podejrzenia o stosowanie w produkcji niedozwolonych substancji. Producenci czują się pokrzywdzeni takimi opiniami i nastawieniem na wykrywanie naruszeń pod naciskiem tego rodzaju informacji w mediach" - napisano w wystąpieniu.