Lely zaprezentowała na żywo dój krów w robocie udojowym
Lely po raz pierwszy na targach zaprezentowała na żywo dój robotem udojowym Lely Astronaut. W specjalnie wybudowanej w tym celu oborze znajdowało się 40 krów mlecznych, które już przez cały tydzień poprzedzający targi doiły się w robocie.
Hodowcy, którzy przyjechali na targi Agro-Tech do Minikowa oprócz możliwości zobaczenia na żywo doju w robocie udojowym wysłuchali także kilku prezentacji dotyczących zautomatyzowanego doju i żywienia krów w obiektach wyposażonych w roboty oraz zobaczyli pokaz funkcjonalnej korekcji racic.
Wolny ruch krów i jego zalety zaprezentował Jan Gondek z firmy Lely. Tłumaczył, że wolny ruch powala zwierzętom jeść, pić i leżeć w każdym momencie kiedy mają na to ochotę. Nie przeszkadzają im w tym żadne bramki selekcyjne.
Koszty produkcji mleka w zautomatyzowanej oborze zaprezentował Arend Jan Hendriks, właściciel gospodarstwa Hendripol Sp. z o.o. Wymienił on zalety doju w robocie, które wpływają na opłacalność.
- Krowy doją się trzy razy bez dojarza po 6 minut czyli w sumie 18 minut dziennie. Ćwiartkowy dój wpływa na zdrowotność wymienia, podobnie jak dezynfekcja kubków udojowych wykonywana po każdym udoju. Dzięki temu krowy nie cierpią na mastitis - zapewniał Arend Jan Hendriks.
- Robot udojowy to przyszłość, która zawitała do nas już dzisiaj. Pozwala on na dobre wykorzystanie zdolności produkcyjnych krów, nie ma wpływu na skład chemiczny mleka, rozdaja pierwiastki oraz sprzyja uzyskiwaniu mleka o wysokiej jakości - mówił prof. dr hab. Stanisław Winnicki z Instytutu Przyrodniczo-Technologicznego w Poznaniu.
Wyniki użytkowania robota udojowego z trzech ostatnich lat zaprezentował Mateusz Wardowski z miejscowości Włóki w woj. kujawsko-pomorskim. Wcześniej jego krowy produkowały 22 litry dziennie, w 305 dniowej laktacji dawały 7400 l i miały problemy z kwasicą i ketozą na początku laktacji. Obecnie produkują odpowiednio 33 i 9 tys. litrów a problemy z chorobami metabolicznymi znacznie się zmniejszyły.
Wśród wykładów uczestnicy targów usłyszeli także wystąpienie Wojciecha Bociańskiego z Rolniczej Spółdzielni Produkcyjnej w Otylinie, który opowiedział o swoich czteroletnich doświadczeniach z automatycznym dojem oraz Łukasza Zamojdzina z firmy De Heus, który przedstawił kalkulację kosztów żywienia w oborach z robotem.
Funkcjonalna korekcja racic wykonywana w pięciu krokach była ostatnim punktem programu. Wykonywał ją Rafał Kapica, główny szkoleniowiec Akademii Zdrowej Racicy, praktyk z kilkunastoletnim doświadczeniem, absolwent angielsko-holenderskiego college’u korektorów racic i dyplomowany specjalista w tej dziedzinie.
- Pierwszy krok to pomiar długości palców i odcięcie przerośniętego rogu. Drugi polega na poziomowaniu podeszwy palców z zachowaniem jednakowej wysokości ściany zewnętrznej i wewnętrznej palca. Trzeci to wycięcie wyokrągleń tj. przywrócenie modelu racicy. Kolejne dwa kroki to cięcia lecznicze. Czwarty polega na obniżeniu podeszwy uszkodzonego palca w celu przeniesienia obciążenie na zdrowy. Ostatni piąty krok to usunięcie uszkodzonego i zainfekowanego rogu na piętkach - tłumaczył Rafał Kapica
Partnerami wydarzenia były firmy Arntjen, De Heus, Hendripol Sp. z.o.o, Konrad, Michał oraz Kujawko-Pomorski Ośrodek Doradztwa Rolniczego w Minikowie.