Większość Polaków za "piątką"? Bo kojarzą ją tylko z futrami
Większość Polaków w sondażach mniej lub bardziej zdecydowanie popiera tzw. piątkę dla zwierząt. Ale tak naprawdę zielone światło dają prawdopodobnie dla zakazu hodowli zwierząt futerkowych, z którym wyłącznie kojarzą nowe prawo.
Tak jak wcześniejsze sondaże, także ten ostatnio opublikowany przez "Super Express" wykazuje poparcie (choć już nie tak spektakularne) społeczne dla nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt, która polega na uzupełnieniu przepisów o tzw. piątkę dla zwierząt autorstwa posłów PiS.
Prezydent konsultuje z rolnikami ustawę o ochronie zwierząt. Będzie weto?
Badanie przeprowadzone w dniach 21-22 września na próbie 1076 dorosłych Polaków wskazało, że 30 proc. respondentów odpowiedziało "zdecydowanie tak", a 27 proc. "raczej tak". Zdecydowanie przeciwnych "piątce dla zwierząt" było 12 proc. ankietowanych, a 15 proc. raczej przeciwnych. 16. proc. nie miało zdania na ten temat.
Co bardzo istotne, ankietowani odpowiedzieli na pytanie: "Czy popierasz wprowadzenie tzw. piątki dla zwierząt, czyli ustawy zakazującej hodowli zwierząt na futra?". I wydaje się, że drugi jego człon jest tutaj kluczowy.
Analizując choćby komentarze i dyskusje w internecie wiele osób kojarzy bowiem przegłosowaną w Sejmie i procedowaną aktualnie w Senacie ustawę jedynie z zakazem hodowli zwierząt futerkowych. A jej zapisy idą przecież znacznie dalej.
- Podejrzewam, że nikt z ankietowanych osób nie znał całości ustawy. Są w niej takie absurdy, jak konieczność powiększenia suczce kojca z 9 do 27 m, dlatego że będzie miała cztery szczeniaki. Gdyby spytać respondentów o szczegóły, poparcie dla ustawy wyniosłoby kilka procent - przekonuje na łamach "SE" poseł Jakub Kulesza z Konfederacji, która jest przeciwna "piątce".
"Trzeba uświadomić ludziom, jak bardzo ucierpią wszyscy rolnicy w wyniku choćby zakazu uboju rytualnego. A jak my nie będziemy mieć pieniędzy, to nie kupimy nawozów pestycydów, maszyn. A ich producenci nie będą mieli wtedy z czego płacić za usługi w eleganckich, miastowych biurach, gdzie siedzą ci wszyscy wielcy obrońcy zwierząt. Jak stracą te posadki, może zaczną myśleć inaczej, tylko dla polskiego rolnictwa będzie już za późno" - podsumowuje obrazowo jeden z gospodarzy.
- Wiesz o ciekawym wydarzeniu? Poinformuj nas o tym. Czekamy: redakcja@agropolska.pl
źródło: "Super Express"