W Sejmie o przeciwdziałaniu marnowaniu żywności

Poleć
Udostępnij
Autor tekstu: PAP, (RS)
12-09-2015,13:20 Aktualizacja: 12-09-2015,14:28
A A A
W Sejmie odbyło się w piątek pierwsze czytanie dwóch projektów dot. przeciwdziałania marnowaniu żywności. Zdaniem posłów oba projekty powinny być skierowane do dalszych prac, bo teraz niewiele supermarketów dobrowolnie przekazuje żywność organizacjom pomocowym. 
 
Projekt koła Zjednoczona Prawica nakłada na właścicieli sklepów o powierzchni powyżej 250 m kw. obowiązek przekazywania żywności o bliskiej dacie przydatności do spożycia organizacjom charytatywnym; w innym przypadku sklepom groziłaby grzywna. Autorzy twierdzą, że w ten sposób można przeciwdziałać marnowaniu żywności oraz pomóc osobom ubogim.
 
Przedstawiciel wnioskodawców Patryk Jaki podkreślił, że w Polsce rocznie marnowane jest prawie 9 mln ton żywności, tymczasem - według danych GUS - w gospodarstwach domowych o poniżej granicy ubóstwa żyło ponad 3 mln osób. Wyliczał, że ponad 120 tys. dzieci przychodzi do szkoły głodnych, 170 tys. cierpi z powodu niedożywienia, 200 tys. zaczyna dzień bez śniadania.
 
Jak dodał, w Polsce jest inna struktura marnowani żywności niż w innych państwach UE - tam, za marnowanie odpowiadają przede wszystkim gospodarstwa indywidualne, u nas zaś sklepy wielkopowierzchniowe.
 
"Z jednej strony potężna ilość żywności się marnuje a z drugiej tyle potrzeb" - podkreślił Jaki. Jego zdaniem, duże sklepy "mają trudności" w płaceniu podatków w Polsce, niszczą konkurencję w postaci małych rodzimych sklepików, a nie wykazują się empatią w stosunku do ubogich. Dodał, że według Banków Żywności tylko dwie sieci handlowe poczuły się odpowiedzialne i przekazały organizacjom pomocowym żywność o bliskim końcu przydatności do spożycia.
 
Jaki podkreślał również, że w Polsce nie ma prawie żadnych regulacji przeciwdziałających marnowaniu żywności. Dodał, że pół roku temu Francja przyjęła ustawę w tej sprawie i jej efekty są "piorunujące" - statystyki pokazuję, że więcej osób dojada a żywność, zamiast do śmietników, trafia do potrzebujących.
 
Drugi projekt - wicemarszałek Sejmu Wandy Nowickiej (niezrz.) - dotyczy tej samej kwestii, ale nie ma w nim obowiązku przekazywania towarów do organizacji pożytku publicznego.
 
Jak mówiła w Sejmie Nowicka, mechanizm ma się opierać na dobrowolności: za przekazywanie żywności przedsiębiorcy otrzymywaliby ulgi podatkowe. Mieliby jednak obowiązek raportowania, kiedy i ile towarów przekazali - pod groźbą grzywny. Obowiązek raportowania dotyczyłby też organizacji pomocowych.
 
Nowicka wskazywała, że - oprócz zapobiegania ubóstwu - zjawisko marnowania towarów spożywczych żywności ma także wpływ na środowisko, bo metan pochodzący z gnijącej żywności jest dużo groźniejszym gazem niż dwutlenek węgla.
 
Za dalszą pracą nad projektami opowiedziały się wszystkie kluby parlamentarne.
 
Elżbieta Rafalska z PiS podkreśliła, że projekty odnoszą się do istotnych społecznie zagadnień i definiują ważne rzeczy.
Według Mieczysława Kasprzaka z PSL, nie mamy nawyku oszczędzania, szanowania żywności i zaczyna się to już od wychowania dziecka w domu. "Analizując te cyfry i zestawienia chciałbym odważnie powiedzieć, że my dziś w Polsce nie mamy głodu, bo gdybyśmy tę żywność zagospodarowali, nie byłoby w Polsce głodnych" - powiedział.
 
 
Zgodnie z projektem ZP, przedsiębiorcy - właściciele dużych sklepów - musieliby zawierać z organizacjami pożytku publicznego (opp) pisemne umowy dotyczące przekazywania żywności.
 
Chodzi o produkty spożywcze przeznaczone do likwidacji czy utylizacji, a które - jak podkreślają projektodawcy - nadal nadają się doskonale do spożycia przez ludzi. Do tej pory przekazywanie organizacjom żywności z bliską datą utraty przydatności do spożycia, uszkodzonym opakowaniem, czy przeznaczonej do zniszczenia było dobrowolne.
 
Według projektu marnowana żywność to produkty spożywcze "odrzucone poza łańcuch rolno-spożywczy ze względów gospodarczych, estetycznych lub z powodu zbliżającej się daty utraty ważności", które nadal nadają się do spożycia.
 
Projekt mówi o przekazywaniu ich nieodpłatnie na cele charytatywne za pośrednictwem opp. Art. 5 projektowanej ustawy mówi, że "kto prowadząc sklep nie przekazuje marnowanej żywności organizacji pożytku publicznego, podlega karze grzywny". Nie jest sprecyzowana jej wysokość. Kara grozi też za brak umowy z opp.
 
Projekt Wandy Nowickiej (niezż.) oparty jest na trzech filarach. Po pierwsze, obniża zawyżone - zdaniem twórców projektu - formalne standardy dotyczące zdatności do spożycia, które teraz stanowią jedną z kluczowych barier w przekazywaniu żywności ubogim.
 
Po drugie, sklepy, które przekazywać będą żywność organizacjom pożytku publicznego, uzyskają prawo do odpisów podatkowych. Przy czym współpraca sklepów z organizacjami pomocowymi miałaby być dobrowolna.
 
Po trzecie, projekt zobowiązuje rząd do prowadzenia obligatoryjnego monitoringu problemu marnowania żywności. Raporty o przekazywanej żywności musiałyby składać do specjalnego rejestru sklepy, a opp raporty o tym, co do nich wpłynęło. Za brak raportowania groziłyby grzywny. Rejestr prowadziłby minister gospodarki.
 
O niemarnowanie żywności - zarówno w gospodarstwach domowych, jak i w produkcji - od lat apelują Banki Żywości, które są w stanie przyjąć i rozdysponować każdy asortyment, nawet produkty z bardzo krótkim terminem przydatności do spożycia oraz produkty świeże i mrożonki, zachowując łańcuch chłodniczy i spełniając wszystkie kryteria bezpieczeństwa. Zebrane jedzenie jest przekazywane podopiecznym organizacji charytatywnych, które wspierają najuboższych; pomoc dociera do rodzin wielodzietnych, osób bezdomnych, chorych i bezrobotnych.(PAP)
Poleć
Udostępnij