Ukradł łódź rybacką za 100 tys. zł. Do domu ruszył jednak ostatecznie wpław

Poleć
Udostępnij
Autor tekstu: (dk) | redakcja@agropolska.pl
16-04-2024,11:10 Aktualizacja: 16-04-2024,11:15
A A A

23-latek, chcąc dostać się do oddalonego o kilka kilometrów, położonego nieopodal linii brzegowej Zalewu Wiślanego domu, wpadł na karkołomny pomysł.

Nietrzeźwy mężczyzna zabrał z przystani łódź rybacką, znajdującą się w okolicy Jagodna (pow. elbląski, woj. warmińsko-mazurskie) i wypłynął nią w kierunku domu. Nie miał jednak nie tylko kompasu czy mapy, ale przede wszystkim silnika czy choćby wioseł.

- Wyprowadził łódź na głębszą wodę i zaczął dryfować. Po pewnym czasie podróż zdawała się mu zbyt wolną i nie do końca był przekonany, że uda się dotrzeć w taki sposób do domu. Opuścił więc pokład łodzi i wpław ruszył do brzegu. Gdy przemoczony dotarł do lądu, tam dostał się do wnętrza jednej z ustawionych przyczep kempingowych, gdzie chciał przeczekać zmianę pogody. Łódź w tym czasie podryfowała dalej… Na 23-letniego mężczyznę natknął się właściciel łodzi, który zauważył wcześniej jej brak. Wysłuchawszy historii 23-latka o „morskiej podróży” i porzuconym „okręcie”, zadzwonił pod numer alarmowy 112 i poczekał na przyjazd patrolu - relacjonuje nadkom. Krzysztof Nowacki, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Elblągu.

kpp wejherowo, koń, klacz, skradziona klacz

19-latek ukradł klacz. Próbował wprowadzić ją do mieszkania na piętrze w bloku

Przedziwne zgłoszenie otrzymali ostatnio policjanci na Pomorzu. Świadek alarmował, że młody mężczyzna usiłuje wprowadzić konia na klatkę schodową w bloku. Okazało się, że zwierzę zostało ukradzione. W miniony poniedziałek (19 lutego) wieczorem...

Jak dodaje, samozwańczy żeglarz trafił do policyjnego aresztu. A porzucona łódź o niebagatelnej wartości 100 tys. zł została odnaleziona przez stróżów prawa około 4 kilometrów od miejsca kradzieży. Wróciła już do swojego prawowitego właściciela.

- 23-latkowi, który był już wcześniej notowany i karany, może teraz grozić kara do 5 lat pozbawienia wolności - wskazuje nadkom. Nowacki, zastrzegając, że ta historia mogła zakończyć się tragicznie.

- Stan nietrzeźwości i zimna zalewowa woda mogły szybko doprowadzić do wychłodzenia organizmu, sam mężczyzna, płynąc wpław, mógł się zwyczajnie utopić. Na szczęście zakończyło się jedynie na zarzutach kradzieży, za którą teraz odpowie przed sądem – podsumowuje przedstawiciel elbląskiej KMP.

Poleć
Udostępnij