Susza przyczyną problemów rolników i hodowców zwierząt
Susza w maju i czerwcu spowodowała, że krajowe plony zbóż w tym roku mogą być niższe nawet o 30 proc. Najgorsza sytuacja jest w Polsce centralnej, Wielkopolsce i województwie kujawsko-pomorskim.
- Nie chcę być rolnikiem, o którym mówią, że zawsze mu źle, ale sytuacja w tym roku jest naprawdę wyjątkowa. Mamy trudne warunki na dość dużej powierzchni kraju, gdzie wystąpiła susza - przekonuje w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes Wiktor Szmulewicz, prezes Krajowej Rady Izb Rolniczych (KRIR).
Z danych Instytutu Uprawy Nawożenia i Gleboznawstwa w Puławach wynika tymczasem, że zagrożenia wystąpieniem suszy rolniczej na obszarze Polski nie ma (mowa o okresie od 21 maja do 20 lipca).
Rolnicy, zgłaszajcie szybko szkody. Resort gotowy do pomocy
Odnotowane wartości Klimatycznego Bilansu Wodnego (KBW) są jednak na większości obszarów Polski ujemne, a w niektórych miejscach bliskie wartościom krytycznym. Najtrudniejsze warunki panują w Polsce centralnej oraz województwach kujawsko-pomorskim i wielkopolskim.
Eksperci IUNG podkreślają, że deficyt wody dla roślin uprawnych dotyka wszystkich monitorowanych, co wpłynie na znaczną obniżkę plonów. Średnie straty w gminie nie powinny przekroczyć 20 proc., ale niektóre gospodarstwa muszą się liczyć ze zbiorami mniejszymi o 30 proc. Co istotne, nawet poprawa warunków wilgotnościowych nie spowoduje znaczących wzrostów wielkości plonów.
- Z tym wiążą się też problemy hodowców zwierząt, zwłaszcza bydła. Łąki wyschły, nie ma więc pasz objętościowych, a problem pojawił się przy bardzo niskich cenach mleka. Hodowcy będą musieli dokupić pasze. Przy małej opłacalności produkcji mleka czy mięsa będzie to dodatkowy problem - przekonuje szef rolniczego samorządu.
Gwałtowny wzrost cen zbóż na światowych giełdach, który nastąpił pod koniec czerwca i na początku lipca już wyhamował. Z danych ministerstwa rolnictwa wynika, że stawki minimalne zbóż na targowiskach są o 10-30 proc. niższe niż rok temu, lecz może się to niebawem zmienić.
- Żyjemy w globalnym świecie, więc jeśli klęska jest tylko u nas, to można się spodziewać, że nie będzie znacznego wzrostu cen. Ale w Chinach z jednej strony jest susza, a z drugiej powodzie, susza panuje w Europie i mieliśmy wiosnę z przymrozkami. Zimą nie było opadów śniegu, który jest magazynem wody wolno wchłanianym przez ziemię - wylicza prezes KRIR.
Jego zdaniem plony na pewno będą niższe, co widać już w zbożach jarych. Rolnicy będą mieć więc problem z zakupem pasz i w konsekwencji można się też spodziewać mniejszej produkcji mleka.
- Wiele gospodarstw stoi dziś przed dylematem, czy nie zmniejszyć stada bydła, bo nie są w stanie go utrzymać. Nie ma środków finansowych z produkcji, żeby można było dokupić paszę. Na pewno odczujemy to jesienią i wiosną przyszłego roku w postaci spadku produkcji zwierzęcej - kończy Szmulewicz.