Rzeka daje się we znaki rolnikom. Potrzebne radykalne kroki
Każdy gospodarz, który nie może we właściwym czasie wjechać na swoje pola i łąki wie, jak jest to frustrujące. Ci mające swoje areały nad Notecią cierpią od wielu lat.
Mająca ok. 390 km długości i przepływająca przez trzy województwa (kujawsko-pomorskie, wielkopolskie, lubuskie) rzeka w wielu miejscach występuje z brzegów i zalewa rolnicze włości.
Uniemożliwia prace agrotechniczne, zabiera uprawy i tym samym uderza rolników po kieszeni, a oni mogą tylko zagryzać zęby ze złości. Zwłaszcza, że - w niektórych lokalizacjach - podczas "mokrego" roku woda pozostaje wiele miesięcy.
Każą czyścić rowy. A pieniądze skąd?
Jako przyczynę naturalną, ale z domieszką konsekwencji działalności człowieka należy wskazać osiadanie terenu (na co wpływają warunki geologiczne pogorszone np. złym wykonaniem systemu odwadniania gruntów).
Przede wszystkim jednak koryto rzeki jest płytkie, ze sporą ilością mułu. I w szybkim tempie zarasta na skutek wysokich temperatur oraz spływających zanieczyszczeń, wiążących się z wysoką zawartością biogenów w wodach. W tym zakresie można by jednak wiele zmienić, gdyby znaleźli się odpowiedzialni (i zapewne pieniądze) za regularne pogłębianie rzeki, konserwację brzegów oraz wykaszanie roślinności.
Odra nie będzie już zalewać pól i łąk. Rusza budowa wałów
Tak jak od dawna producenci rolni zmagają się z zalewiskami spowodowanymi przez Noteć, tak od dawna podkreślają potrzebę podjęcia radykalnych kroków, by stan ten odmienić.
Mowa będzie o tym wkrótce, podczas spotkania zaplanowanego w Dębówku Nowym (pow. pilski, woj. wielkopolskie), na które zaprasza Wielkopolska Izba Rolnicza. Tam 6 lutego (od godz. 10) rolnicy w sprawie Noteci będą mogli podyskutować z władzami województw wielkopolskiego, kujawsko-pomorskiego, posłami i samorządowcami.
"Tylko wspólne działania wszystkich instytucji mogą przyczynić się do zlikwidowania wieloletnich zaniedbań i zadowolić wszystkie strony konfliktu" - napisali organizatorzy spotkania.