Rolnik domaga się odszkodowania za świnie. Pozwał lekarza weterynarii
Rolnik z Mań (gm. Międzyrzec Podlaski, woj. lubelskie) pozwał powiatowego lekarza weterynarii za niewypłacenie odszkodowania za wybite świnie. Ten tłumaczy z kolei, że w gospodarstwie były uchybienia, m.in. dotyczące mat dezynfekcyjnych.
W gospodarstwie Damiana Kierekiesza stwierdzono ognisko ASF. - W październiku ubiegłego roku wybito mi tuczniki, 74 sztuki. Wystąpiłem o odszkodowanie 22 tys. zł - mówi rolnik "Dziennikowi Wschodniemu".
Uzyskanie odszkodowań w strefach ASF nie jest takie łatwe
- Powiatowy lekarz weterynarii wydał decyzję odmowną w kwestii odszkodowania, bo twierdził, że nie spełniłem wymogów bioasekruacji, chociaż spełniłem. W sierpniu zeszłego roku, jeszcze przed wybiciem, służby weterynaryjne kontrolowały gospodarstwo i nie stwierdziły uchybień - zapewnia.
Tymczasem Radomir Bańko powiatowy lekarz weterynarii w Białej Podlaskiej przekonuje, że uchybienia były. – Stąd odmowa w wypłacie odszkodowania. Stwierdziliśmy m.in. uchybienia w rejestracji, była nieterminowość zgłaszania do agencji zdarzeń w stadzie. Niewłaściwej wielkości były też maty dezynfekcyjne. Dlatego ten wirus tam się dostał - podkreśla.
Hodowca tłumaczy, że zamiast mat przy wjeździe do gospodarstwa miał specjalną nieckę. W międzyczasie lekarz weterynarii zaproponował rolnikowi wypłatę tzw. "nagrody". - Nie mogłem przyznać całości wartości odszkodowania, tylko 70 proc. Ale odmówili - relacjonuje Bańko.
- Nie miałem czasu na zastanowienie. Nie wiedziałem, czy to będzie kilka procent wartości czy 70 proc. Oczekuję całej kwoty - podkreśla Kierekiesza, wobec którego trwa jeszcze postępowanie komornicze.
W sądzie odbyła się już pierwsza rozprawa w tej sprawie. Kolejna zaplanowana jest na wrzesień.
- Tematy związane z hodowlą i produkcją trzody chlewnej można znaleźć w dwumiesięczniku "Hoduj z Głową Świnie" ZAPRENUMERUJ
źródło: "Dziennik Wschodni"