Rząd będzi kierował się dyscypliną finansową, a nie "rozdawnictwem na prawo i lewo" - powiedziała premier Ewa Kopacz w odniesieniu do roszczeń i zapowiedzi protestów kolejnych grup społecznych.
Rząd będzi kierował się dyscypliną finansową, a nie "rozdawnictwem na prawo i lewo" - powiedziała premier Ewa Kopacz w odniesieniu do roszczeń i zapowiedzi protestów kolejnych grup społecznych.
Premier była w poniedziałek w radiowej Jedynce pytana o wyliczenia "Rzeczpospolitej", według której w budżecie na przyszły rok rząd musiałby znaleźć około 36 mld zł, gdyby chciał spłacić pojawiające się żądania społeczne.
- Podejrzewam, że te żądania w roku wyborczym będą się pokazywać każdego dnia. To nie jest kwestia tylko i wyłącznie 36 mld zł, te żądania mogą być zdecydowanie wyższe. Rząd przyjął budżet i ma określoną politykę. To polityka bardzo odpowiedzialna, w której nie dominują podszepty. Zdrowy rozsądek i umiar muszą się mieścić w działaniach rządu, ale też w realiach finansowych - odpowiedziała Kopacz.
W niedzielę Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych Rolników i Organizacji Rolniczych zapowiedziało, że chce rozmów z Ewą Kopacz. Rolnicy mówią, że jeśli premier nie spotka się z nimi w ciągu sześciu dni, zorganizują "marsz gwiaździsty" na Warszawę lub zablokują tory czy drogi.
Prezes rolniczego OPZZ Sławomir Izdebski przekonywał, że skoro premier znalazła czas na spotkanie z innymi grupami zawodowymi (np. górnikami), to "musi także znaleźć czas dla rolników, którzy są kołem zamachowym" gospodarki.
- Jestem zwolennikiem dialogu. Ale na pewno nie jestem zwolennikiem stawiania ultimatum rządowi - skomentowała premier.
Ewa Kopacz podkreśliła, że dobrym miejscem na rozmowy jest Komisja Trójstronna z udziałem strony rządowej, pracodawców i przedstawicieli związków zawodowych.