Polska to eksporter zboża. Z powodu wojny deficyt ziarna nam nie grozi
Henryk Kowalczyk, minister rolnictwa oświadczył, że Polska jest eksporterem zboża, a więc wojna na Ukrainie bezpośrednio nie uderza w ten sektor w kraju. W Brukseli odbyło się posiedzenie szefów resortów rolnictwa państw UE.
- Z ukraińskim ministrem rolnictwa Romanem Łeszczenką miałem spotkanie ponad tydzień temu i informacje które przekazywał są dramatyczne. Jest groźba oczywiście, że tamtejsi rolnicy nie obsieją pól. Są atakowani, jeśli wyjdą na pola, przez rosyjskich żołnierzy. Sytuacja naprawdę jest dramatyczna - wskazał Kowalczyk.
Polska pomoże żywnościowo Ukrainie. Tam strzelają do rolników
Dodał, że ważne jest to, że Polska też jest eksporterem zboża. - Więc to w nas bezpośrednio nie uderza. Natomiast ograniczenia eksportu, produkcji zbóż na Ukrainie może powodować ich ogromny deficyt, ale w krajach arabskich, afrykańskich, bo tam Ukraina bardzo dużo eksportuje, co może spowodować bardzo znaczące podniesienie cen - zaznaczył wicepremier.
Kowalczyk wskazał, że ten wzrost jest już obserwowany z różnych przyczyn, m.in. wzrostu cen nawozów. - Będę zabiegał, aby Komisja Europejska wyraziła zgodę na naszą projektowaną pomoc na rynku nawozów, aby rolnicy mogli uzyskać z polskiego budżetu wyrównanie do różnicy cen. To rozporządzenie przyjęte zostało uchwałą Rady Ministrów. Ono określa górny limit 500 zł na hektar, ale tak naprawdę to jest to różnica w cenie nawozów między zakupem obecnym a zakupem sprzed roku. Niektórzy krytykują, że chcieliby 1000 zł do tony. Tak, to będzie nawet więcej niż 1000 zł do tony tak naprawdę dlatego, że ta różnica ceny będzie pokrywana między obecną różnicą, a ceną sprzed roku - zaznaczył.
Według wicepremiera nasz wschodni sąsiad potrzebuje pomocy w zakresie przechowywania i przetwórstwa. - Zakłady przetwórcze na Ukrainie są niszczone. Jeśli jeszcze posiada surowce, typu zboże, oleje czy słonecznik, to w tym momencie ma bardzo duże kłopoty z przetwórstwem. Zakłady przetwórcze szczególnie na południu kraju zostały zbombardowane, zniszczone. Jest zamysł taki, aby część tych surowców rolnych przewozić do Polski, żeby tu podlegały przetworzeniu, a później żeby były wysyłane z powrotem na Ukrainę, jako gotowe środki żywnościowe - wskazał Kowalczyk.
- Rolnictwo bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś