Obowiązkowe odłogowanie gruntów to ochrona krajobrazu, czy szalony pomysł
Przewidywane w ramach tzw. Europejskiego Zielonego Ładu obowiązkowe ugorowanie 10 proc. gruntów rolnych budzi wątpliwości, zwłaszcza wśród samych rolników.
- Moje gospodarstwo by zmalało. Malał by obrót, zamiast rozwijać się, wszystkiego byłoby mniej - wyraził obawy na antenie TV Trwam Mirosław Chojnowski, rolnik z gminy Mońki (woj. podlaskie).
Komisarz przekonuje posłów. Zielony Ład to szansa dla rolnictwa
A Krzysztof Szaciło, członek Powiatowej Rady Izby Rolniczej w Mońkach, zwrócił uwagę na to, że niektórym mogłoby zabraknąć w konsekwencji paszy dla zwierząt.
- Tak jak np. w moim gospodarstwie. Areał, który posiadam, jest bazą paszową dla hodowanych krów mlecznych i to się uzupełnia w całości. Sztuczne ograniczanie zza biurka gdzieś z Brukseli, odgórne decydowanie, że 10 proc. ugorujemy, jest sztucznym sterowaniem - ocenił.
Zbigniew Kuźmiuk, europoseł PiS tonował te nastroje, podkreślając że nowa polityka unijna nie oznacza, że każdy rolnik będzie musiał wydzielić ze swojego gospodarstwa 10 proc. dotychczasowych gruntów uprawnych i ich nie uprawiać.
Jak zaznaczył, do terenów, które nie będą wykorzystywane rolniczo, a więc będą leżały odłogiem, zaliczone zostaną zaś m.in.: drogi polne, pastwiska czy miedze. - Chcemy w Europie wrócić do takiego rolnictwa, że nie tylko produkuje żywność, ale także chroni krajobraz - podkreślił polityk w TV Trwam.
Szmulewicz bije na alarm i krytykuje zielone pomysły
Jan Krzysztof Ardanowski, były minister rolnictwa, a obecnie przewodniczący Rady ds. Rolnictwa i Obszarów Wiejskich przy Prezydencie RP zauważył jednak, że odłogowanie gruntów to zagrożenie dla bezpieczeństwa żywnościowego.
- Moralnym, ale również racjonalnym i logicznym obowiązkiem krajów, które mają dobre warunki do prowadzenia rolnictwa, jest utrzymywanie produkcji na wysokim poziomie. Po to, żeby zapewnić rolnikom dochody, wykorzystanie gleby, czyli tego czynnika produkcyjnego, ale jednocześnie produkować żywność nie tylko egoistycznie na swoje potrzeby, ale również dla tych, którzy tej żywności nie są w stanie u siebie wytworzyć - podkreślił.
Ostro o pomyśle odłogowania ziemi niedawno w wywiadzie dla "Naszego Dziennika" wyraził się prof. Marek Mrówczyński, dyrektor Instytutu Ochrony Roślin-Państwowego Instytutu Badawczego.
- Pomysł ugorowania 10 proc. gruntów mogę zaliczyć do typowo szalonych, szczególnie w okresie wzrostu liczby ludzi na całym świecie oraz głodu panującego w wielu regionach naszej planety - stwierdził.
Jak dodał, z punktu widzenia ochrony roślin ugorowanie wpłynie na rozwój populacji głównie gryzoni, które będą niszczyć przylegające plantacje.
- Ponowne uruchomienie produkcji po ugorze zawsze będzie wymagało stosowania większej liczby zabiegów ochrony roślin, gdyż podczas ugorowania rozwinie się populacja szkodników glebowych oraz nagromadzą się różne patogeny, które będą następnie zagrażać roślinom uprawnym. Ugorowanie w konsekwencji spowoduje zwiększenie chemizacji środowiska oraz jest sprzeczne z integrowaną ochroną roślin - podsumował szef IOR-PIB.
- Rolnictwo bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś
źródło: TV Trwam