Myśliwy postrzelił kolegę. Jest akt oskarżenia
Prokuratura Rejonowa-Podgórze w Krakowie skierowała do Sądu Rejonowego dla Krakowa-Podgórza akt oskarżenia dotyczący nieumyślnego spowodowania śmierci - postrzelenia mężczyzny po polowaniu.
Tragiczne zdarzenie miało miejsce 7 grudnia 2021 roku, pod jedną z posesji w krakowskich Podgórkach Tynieckich. 58-latek został postrzelony z broni myśliwskiej, a jego 68-letniego kompana zatrzymano do wyjaśnienia.
Śmiertelny postrzał po polowaniu. PZŁ wydał oświadczenie
Wstępne ustalenia były takie, że do postrzelenia miało dojść, gdy 58-latek oraz 68-latek wrócili z polowania i wysiadali z samochodu - podczas wyjmowania zza fotela niezabezpieczonej broni.
Prokuratura w komunikacie o wysłaniu aktu oskarżenia w sprawie podaje ostateczne ustalenia śledczych. Otóż wieczorem feralnego dnia ofiara wraz z niefortunnym strzelcem wybrali się na polowanie.
Zostało przez tego drugiego zgłoszone telefonicznie łowczemu koła łowieckiego. Miało się odbywać pomiędzy godziną 16 a 21 w rejonach Podgórki oraz Kąty.
Wracając z polowania, młodszy mężczyzna podwiózł kolegę pod jego dom w Krakowie. Podczas wysiadania z pojazdu, ten drugi wyciągał z pojazdu sztucer i doszło do wystrzału.
Kula ugodziła kierowcę w głowę, powodując zgon. Myśliwy zawiadomił o zdarzeniu służby ratownicze. Jak wykazało badanie był trzeźwy.
Postrzelony na polowaniu zmarł. Sprawę bada prokuratura
"W toku postępowania oskarżony nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu, uznając, że był to nieszczęśliwy wypadek. Wyjaśnił, że tego dnia wraz z pokrzywdzonym rozpoczęli polowanie o godzinie 18 na terenie nadleśnictwa Myślenice w rejonie Tyńca. Na miejsce przyjechali samochodem pokrzywdzonego. Na polowaniu przebywali wspólnie na ambonach, zmieniając miejsca. W trakcie polowania zauważyli wychodzące z zagajnika dziki, ale odstąpili od odstrzału, ponieważ były to warchlaki. Wówczas oskarżony załadował broń, a po rezygnacji ze strzału nie rozładował jej, a jedynie zabezpieczył. Następnie mężczyźni zeszli z ambony i zdecydowali się wrócić do domów" - czytamy w komunikacie Prokuratury Okręgowej w Krakowie.
W wyniku badania po tragedii ustalono, że broń była sprawna. Stwierdzono ponadto, że przy broni odbezpieczonej lekkie, nawet przypadkowe dotknięcie języka spustowego, może spowodować zwolnienie iglicy i wystrzelenie naboju.
"Przewożenie załadowanej i odbezpieczonej broni było nieprawidłowe i doprowadziło do niekontrolowanego wystrzału, a w konsekwencji doznanych urazów przez pokrzywdzonego do jego zgonu" - zaznaczyli śledczy.
Tym samym w ich ocenie oskarżony myśliwy nieumyślnie doprowadził do śmierci kompana. Za taki czyn grozi kara pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat. Sprawę będzie teraz rozpatrywał sąd.
- Wiesz o ciekawym wydarzeniu? Poinformuj nas o tym! Czekamy: redakcja@agropolska.pl