Kury nie przeżyły transportu w kartonowych paczkach
Policyjne dochodzenie ma ustalić, czy 30 kur padłych w transporcie w kartonowych paczkach zostało wysłanych zgodnie z przepisami, czy - jak twierdzą świadkowie - szczelnie owiniętych taśmą bez powietrza i jedzenia.
Kartony z drobiem (prawdopodobnie kilkaset sztuk) trafiły do sortowni Poczty Polskiej przy ul. Awicenny we Wrocławiu i miały dotrzeć do Jeleniej Góry. Wówczas okazało się, że 30 kur jest martwych - informuje "Gazeta Wrocławska".
Skatował psa i zakopał na podwórku
- Z informacji jakie posiadamy wynika, że kartony były szczelnie owinięte folią. Nie było w nich otworów, przez które mogło dochodzić powietrze. Nie było na nich również informacji, że w środku znajdują się żywe zwierzęta - mówi dziennikowi Anna Chrobot, prawnik ekostraży we Wrocławiu.
Pracownicy poczty zadzwonili po firmę zajmującą się utylizacją padłych zwierząt. To właśnie jej właściciel stwierdził, że przy transporcie doszło do naruszenia prawa. Jeszcze tego samego dnia powiadomił o sprawie policję.
Z kolei przedstawiciele Poczty Polskiej twierdzą, że kury umieszczone były w kartonach z wyciętymi otworami zapewniającymi dostęp do powietrza i zostały oznaczone etykietami "ostrożnie".
Jak było w rzeczywistości wyjaśni jednak dopiero policyjne dochodzenie.
Kury, które przetrwały podróż do Wrocławia następnie zostały wysłane do miejsca przeznaczenia. W sortowni przesyłek ptaki napojono, umieszczono w okratowanym kontenerze i w odpowiednich warunkach dostarczono do adresata.
- Wiesz o ważnym wydarzeniu? Poinformuj nas o tym. Czekamy: redakcja@agropolska.pl
źródło: "Gazeta Wrocławska"