Jaja z "przebitymi" datami trafiają do sklepów. Szara strefa ma się dobrze
Odświeżanie jaj, zmiana terminu ich przydatności do spożycia, przerabianie przeterminowanych produktów na masę do ciast i tortów - takie praktyki stosowano w jednym z zakładów wytwarzających jaja.
W firmie zatrudnili się reporterzy programu "Uwaga" emitowanego w telewizji TVN. Był to efekt spotkania dziennikarzy z przedsiębiorcą, który przez wiele lat funkcjonował w szarej strefie przemysłu produkcji jaj. Wskazał on zakład przetwórczy, w którym występują wszystkie patologie na polskim rynku.
Mało chętnych na polskie jaja. Eksport mocno leci w dół
Firma średniej wielkości skupuje jaja z ferm, a po oznakowaniu i zapakowaniu dostarcza je do sklepów i supermarketów. Produkuje też płynną masę używaną później m.in. przez cukierników oraz producentów makaronu.
Pierwsze nieprawidłowości pojawiły się już podczas dostarczania książeczki sanepidowskiej. Wyniki badań potencjalnego pracownika powinny gwarantować, że nie jest nosicielem zakaźnych chorób. Tymczasem kierowniczka magazynu zaproponowała reporterom kupno przez internet fałszywego dokumentu.
Później dziennikarze stacji trafili do magazynu, a jednym z pierwszych zleconych im zadań było sfałszowanie daty przydatności do spożycia partii jaj, których nie udało się sprzedać. Na ten proceder nie zareagowała prezes firmy, która przyszła odwiedzić nowych pracowników.
- Takie praktyki są niedopuszczalne. Jajo, które przekracza barierę 28 dni powinno powrócić do zakładu pakującego. Może zostać przekazane do zakładu przetwórczego i zostać przerobione w odpowiednich warunkach na masę jajową, póki się do tego nadaje - wyjaśniła na antenie TVN dr Małgorzata Korzeniowska z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu.
Bez klatek ceny jaj mocno pójdą w górę
Reporterzy stacji przekonali się ponadto dobitnie o istnieniu szarej strefy w tej branży. Tworzą ją handlarze, którzy poza nadzorem służb sanitarnych masowo skupują i wprowadzają na rynek jajka, które nigdy nie powinny trafić do handlu.
Skupują oni jaja odpadowe z wylęgarni kurcząt, a następnie sprzedają nielegalny towar zakładom produkującym masę jajeczną używaną na przykład do produkcji lodów, makaronów i ciast.
Dziennikarka "Uwagi" przedstawiając się jako właścicielka cukierni skontaktowała się z jednym z handlarzy. Po kilku dniach, kiedy nabrał do niej zaufania, przekazał towar.
- Bakterie w czasie inkubacji mogą się namnażać do ilości zagrażającej zdrowiu człowieka. Jeśli kupiliście to jako cukiernia, to ktoś bardzo naruszył przepisy. Jeżeli to sprzedał, to jest czyste przestępstwo - podkreśla prof. Piotr Szeleszczuk, szef Zakładu Chorób Ptaków SGGW.
Handel jajami przeznaczonymi do utylizacji to bardzo intratny proceder. Pojedynczy handlarz jest w stanie w ciągu zarobić na tym na nowego dobrej klasy mercedesa.
źródło: Uwaga TVN
- Agrobiznes bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś