- I co mi zrobicie, jak drewna nie ma? - pytał w trakcie przeszukiwania gospodarstwa rolnik z województwa warmińsko-mazurskiego. Leśnicy udowodnili mu jednak, że wyrąbał i ukradł okazały świerk.
- I co mi zrobicie, jak drewna nie ma? - pytał w trakcie przeszukiwania gospodarstwa rolnik z województwa warmińsko-mazurskiego. Leśnicy udowodnili mu jednak, że wyrąbał i ukradł okazały świerk.
Sprawa ma początek w sierpniu 2014 roku. Strażnicy leśni z Nadleśnictwa Zaporowo (podlega Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Olsztynie) otrzymali wówczas zgłoszenie o wycięciu i kradzieży dorodnego świerka.
- Ktoś zadał sobie sporo trudu, bo ściął solidne drzewo i wyciął z niego najbardziej wartościową część. Następnie podczepił do ciągnika i wyciągnął przez las do pobliskiego gospodarstwa - opisuje Adam Siemakowicz z olsztyńskiej RDLP.
Tymi śladami śledczy trafili na posesję, gdzie stał "podejrzany" ciągnik, ale nie było drewna. Właściciel gospodarstwa oczywiście wypierał się wszystkiego. - I co mi zrobicie jak drewna nie ma? - pytał w trakcie przeszukiwania obejścia. A same poszlaki to za mało, by udowodnić mu kradzież.
Strażnicy leśni musieli więc odnaleźć ukradzione drewno, co w końcu im się udało. W jednej ze stojących na posesji przyczep, zobaczyli burty podwyższone nadstawkami drewnianymi.
Leśnicy postanowili więc przeprowadzić badania drewna. Pobrali niewielkie elementy z deski i pnia w lesie. Porównanie próbek nie pozostawiło złudzeń. Obie miały bowiem takie samo DNA i gospodarz nie mógł już się wypierać kradzieży.