Ciągnik i przyczepa odjechały na lawetach. Co się stało?
Podróż ciągnikiem rolniczym z przyczepą przerwali 64-latkowi dzielnicowi. Ostatecznie oba pojazdy odjechały na wezwanych lawetach, a traktorzysta musi się liczyć z grzywną.
Dzielnicowi z Komendy Powiatowej Policji w Trzebnicy (woj. dolnośląskie) w trakcie poniedziałkowego (4 grudnia) patrolowania rejonu służbowego na terenie gminy Trzebnica zatrzymali do kontroli drogowej ciągnik rolniczy z przyczepą. Za kierownicą traktora siedział 64-letni mieszkaniec powiatu trzebnickiego, który - jak się okazało - nie posiadał uprawnień do kierowania pojazdami.
Traktorzysta wpadł, bo przyczepy nie miały oświetlenia. Nigdy nie posiadał "prawka"
- Ponadto w trakcie kontroli funkcjonariusze ustalili, że ciągnik nie został dopuszczony do ruchu oraz nie posiada obowiązkowego ubezpieczenia. Kierujący był trzeźwy. Policjanci uniemożliwili mężczyźnie dalsza jazdę i poinformowali o konsekwencjach nieodpowiedzialnego zachowania - informuje st. asp. Daria Szydłowska z trzebnickiej KPP.
Jak dodaje, zgodnie z przepisami kodeksu wykroczeń, kto na drodze publicznej, w strefie zamieszkania lub strefie ruchu prowadzi pojazd, nie mając do tego uprawnienia, podlega karze grzywny. Tej samej karze podlega kierujący pojazdem niedopuszczonym do ruchu po drogach publicznych.
Policjantka przypomina ponadto, że wobec kierującego bez uprawnień sąd może orzec zakaz prowadzenia pojazdów. Do tego mogą też dojść koszty np. transportu i parkowania zabezpieczonych pojazdów.
- Wiesz o ciekawym wydarzeniu? Poinformuj nas o tym! Czekamy: redakcja@agropolska.pl