Rozwój biogazowni rolniczych napotyka na wiele barier
Częste zmiany prawa, oligopole dostawców surowca, trudności z pozyskaniem finansowania, to czynniki hamujące rozwój biogazowni w Polsce - ocenił w rozmowie z PAP Artur Zawisza, prezes Unii Producentów i Pracodawców Przemysłu Biogazowego.
Według danych Krajowego Ośrodka Rozwoju Rolnictwa z początku lutego w Polsce działa 111 wytwórców biogazu rolniczego, a w 2020 r. było ich 99. Moc zainstalowana energii elektrycznej należących do nich biogazowni sięga 126,912 MW, podczas gdy w 2020 r. było to 117,808 MW.
Jest porozumienie na rzecz rozwoju sektora biogazu i biometanu
Szef UPEBI powiedział, że w tym gronie przeważają rolnicy oraz inwestorzy miejscy. Większość z nich posiada jedną biogazownię. - Polscy inwestorzy z więcej niż jedną biogazownią, to grupa Neo Bio Energy albo grupa Polbiogaz - powiedział. Dodał, że mamy też kilku inwestorów zagranicznych - np. grupę Goodvalley (dawniej Poldanor).
W opinii prezesa, wzrost rynku biogazowego w skali kraju nie jest procesem łatwym ani szybkim. Przyznał, że branża walczy o zniesienie barier rynkowych, prawnych i finansowych, związanymi z możliwościami przyłączania nowych biogazowni do sieci.
- Co roku "bijemy się" u ministra ds. energii o odpowiedni poziom tzw. cen referencyjnych przezeń ustalanych. U ministrów środowiska oraz rolnictwa zabiegamy o przyjazne przepisy dotyczące zagospodarowania pofermentu (np. jako nawozu dla rolnictwa) i mamy małe sukcesy na tym polu - powiedział Zawisza. Jak mówił, u wójtów i burmistrzów branża zabiega o opodatkowanie instalacji podatkiem od nieruchomości, zgodne z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego.
Produkuje tuczniki i prąd z biogazowni
Zwrócił też uwagę na bariery finansowe, które wiążą się z wysokim kosztem inwestycji w przeliczeniu na megawat, gdyż biogazownie wymagają większych nakładów inwestycyjnych niż np. fotowoltaika. Z danych wynika, że w porównaniu z 2020 r. koszty inwestycji wzrosły średnio o 20 proc. - Obecnie na biogazownię o wydajności 1MW trzeba wydać około 18 mln zł - wyjaśnił prezes.
Przypomniał, że finansowanie inwestycji biogazowej składa się z reguły z dotacji krajowej (np. z NFOŚiGW) lub regionalnej (z dawnych regionalnych programów operacyjnych) plus kredytu bankowego albo pożyczki pozabankowej i z wkładu własnego. - Często kolejne mutacje ustawodawstwa i zmienne systemy wsparcia (zielone, żółte i błękitne certyfikaty, a potem aukcje, zaś następnie systemy feed-in-tariff i feed-in-premium) miały +charakter mrożący+ dla instytucji finansowych odmawiających kredytowania - zaznaczył szef UPEBI.
Jego zdaniem, nadzieją branży jest dyskutowany system certyfikacji tzw. unikniętych emisji, który byłby dodatkowym źródłem wsparcia finansowego. Zwrócił też uwagę na problemy związane z bazą surowcową. - Substrat jest blisko instalacji, ale drogi, albo jest tani, lecz z dużym kosztem transportu. Niekiedy lokalni dostawcy tworzą niewidzialną, ale odczuwalną zmowę oligopolistyczną i dyktują warunki uzależnionemu od nich nabywcy - powiedział Zawisza.
Czy biogazownie są przyszłością?
Według Zawiszy zarówno regionalne dyrekcje ochrony środowiska, jak wojewódzkie inspekcje ochrony środowiska prześcigają się w nadmiernie rygorystycznych interpretacjach przepisów na niekorzyść wytwórcy energii i ciepła z biogazu.
Branża duże nadzieje wiąże z eksperymentalnym programem Agroenergia uruchomionym przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej dla małych instalacji rolniczych (do 500 kilowatów) i tzw. porozumieniem sektorowym między rządem (...), a branżą oraz środowiskami naukowymi i finansowymi.
Biogaz, zgodnie z wymogami Unii Europejskiej, ma stanowić ważny element w miksie energetycznym Polski jako jedno ze źródeł odnawialnej energii. Według szacunków branży, nasz kraj ma duży potencjał w postaci 120-150 mln ton odpadów rocznie do zagospodarowania przez biogazownie.
Przekłada się to 12-15 mld m sześc. biogazu, co odpowiada 8 mld m sześc. gazu ziemnego.
- Rolnictwo bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś