Możemy mieć suszę najsilniejszą od 50 lat
Czeka nas bardzo trudna wiosna, ze względu na małe opady; jeśli taka sytuacja się utrzyma, to możemy mieć najsilniejszą od pięćdziesięciu lat suszę - ocenił w poniedziałek minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej Marek Gróbarczyk.
Szef resortu podkreślił na antenie Radia Plus, że "Polska tylko w 6,5 proc. retencjonuje wodę, która przepływa".
- Biorąc pod uwagę, to co się w ostatnim roku działo w Polsce, jeśli chodzi o poziomy wód i katastrofalnie niski stan wody na Wiśle(...), czyli 33 cm, (...) musimy naprawdę przygotować się pod kątem suszy - ostrzegł Gróbarczyk.
Marian Banaś sprawdzi, jak państwo walczy z brakiem wody w rolnictwie
Według niego, "ostatecznie" ilość opadów powinna się "zrównoważyć". - Natomiast będzie bardzo trudna wiosna, bo tych opadów mamy teraz mało. Jeśli taka sytuacja się utrzyma, to możemy mieć suszę chyba najbardziej w swojej mocy najsilniejszą w porównaniu z ostatnim pięćdziesięcioleciem - podkreślił.
Minister wyjaśnił, że w związku z tym przygotowano program, który rozpoczyna się w tym roku. Chodzi, jak wyjaśnił, o "program rozwoju retencji i ten, który realizujemy w ramach programu stop suszy".
Pytany o narzędzia, które mogą pomóc w zapobieganiu skutkom suszy w krótkiej perspektywie odpowiedział: "To przede wszystkim odpowiednia gospodarka wodna (...) alimentacji wód. Czyli, te zbiorniki wodne, które mamy, można przygotować w taki sposób, aby maksymalnie kumulować wodę w okresie przypływu wód i stopniową ją uwalniać" - tłumaczył.
Marnujemy sporo wody, a susza coraz mocniej daje się we znaki
Gróbarczyk zapowiedział uruchomienie programów indywidualnych, które mają przeciwdziałać suszy.
- Przede wszystkim program, który za chwilę będzie ogłoszony, budowy własnych studni głębinowych przy domach. Na to chcemy przygotować środki, jak również programy melioracyjne, które w połączeniu Ministerstwem Rolnictwa będą realizowane - mówił. Dodał, że chodzi o studnie do wykorzystania głównie wody deszczowej.
Drugim rozwiązaniem - jak mówił - są zbiorniki wodne do 1 tys. metrów kwadratowych, "które można budować bez jakichkolwiek pozwoleń i przy użyciu środków pochodzących czy to z PROW-u, czy z programów związanych z gospodarką wodną". - Wszystko to ma na celu mikroretencję - podkreślił.
Stacja już gotowa. Będzie monitorować suszę
Gróbarczyk zaznaczył, że "wszystkie dotychczasowe inwestycje trzeba będzie przebudować, jako zbiorniki mokre". - To się faktycznie dzieje - przekonywał.
W Polsce obecnie gromadzimy i przetrzymujemy przez dłuższy czas ok. 4 mld m sześc. wody, co stanowi ok. 6,5 proc. objętości średniorocznego odpływu rzecznego. Na całkowity odpływ rzeczny składa się woda dostarczana do koryta rzeki, m.in. w wyniku opadów czy topnienia śniegu.
Zgodnie z planem podniesienia retencji ten współczynnik ma być dwukrotnie wyższy i wynieść ok. 15 proc. Inwestycje m.in. w duże i małe zbiorniki retencyjne mają kosztować w ciągu kilku lat 14 mld zł. Zbiorniki te mają być też wielofunkcyjne, czyli aby mogły przyjmować nadmiar wody w czasie powodzi i spuszczać ją w razie suszy.
- Rolnictwo bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś