Fasola zrzuca kwiaty
Rolnicy uprawiający fasolę na suche nasiona na Zamojszczyźnie martwią się o tegoroczne plony. Na wielu plantacjach, które ostatnio oglądałem susza spowodowała opadnięcie części kwiatów. To zaś oznacza, że z tych kwiatów nie zawiążą się strąki i nie będzie nasion.
To nie jedyny powód do zmartwień. W zeszłym roku susza drastycznie zmniejszyła plony, więc wszyscy pocieszali się, że zrekompensują im to wyższe ceny. Nic z tego. Okazało się bowiem, że rolnicy skuszeni wysokimi dopłatami do roślin wysokobiałkowych gwałtowanie zwiększyli powierzchnię uprawy. W efekcie nic nie wyszło ani z wyższej ceny, ani z wyższych dopłat.
Soja bez brodawek
W tym roku część rolników zrażona rokiem poprzednim zrezygnowała z uprawy fasoli, ale i tak jest jej sporo. Część wiosną zaryzykowało i zasiało ją wcześnie. Niestety, z powodu chłodów jej wschody w wielu przypadkach były bardzo wydłużone. Na szczęście nie było przymrozków i nie przemarzła. Ostatnio jednak dokuczała jej susza.
Mimo że areał uprawy fasoli na Zamojszczyźnie znacznie się zmniejszył, to nie ma co liczyć na wysokie ceny. Najczęściej za kilogram zeszłorocznej fasoli rolnicy dostają 2,50 zł. Ta sama fasola zapakowana w małe opakowania kosztuje w markecie aż pięć razy więcej! Rozumiem, że jest marża handlowa, ale w tym przypadku to przypomina raczej lichwę.
Na fasoli zarabiają wszyscy, handlowcy i pośrednicy, tylko nie rolnicy. O tym, że to dobry interes świadczy fakt rosnącej liczby właśnie pośredników skupujących fasolę. Niestety, producenci są rozproszeni i trudno im się zorganizować, aby sami mogli prowadzić handel. Wykorzystują to handlarze.
Uważam, że alternatywą dla fasoli może być soja ze względu na niewielkie koszty uprawy oraz znacznie mniejszą pracochłonność. Część rolników w tym roku zamiast fasoli posiało soję, tylko że jej uprawy trzeba przez kilka lat się uczyć. Kiedyś z fasolą było podobnie.