Mleczne lochy to dobre matki. Porady z warsztatów trzodowych
O tym, że maciora po porodzie musi produkować odpowiednio dużą ilość mleka, przekonywali doradcy z firmy De Heus podczas V warsztatów trzodowych, które 8 i 9 września odbyły się w Sandomierzu w woj. świętokrzyskim.
Szkolenie rozpoczęło się od wizyty na pobliskiej fermie trzody chlewnej liczącej 1100 loch. Uczestnicy warsztatów obserwowali wygląd i zachowanie zwierząt, a także kondycję nowonarodzonych prosiąt oraz macior w okresie okołoporodowym.
Największą uwagę zwracali na wymiona loch, które oceniali w trzystopniowej skali: słabe, odpowiednio wypełnione oraz zbyt mocne.
Słabe wymię oznacza zbyt niską produkcję siary i mleka. Wygląda, jakby miało biały kolor, a jego skóra nie jest odpowiednio napięta. Prawidłowe, tj. odpowiednio wypełnione, gwarantuje wystarczającą ilość mleka w całym okresie okołoporodowym.
Jego skóra jest naciągnięta, a lochy podczas karmienia spokojne leżą na lewym lub prawym boku. Z kolei w przypadku zbyt mocnego wymienia samica odczuwa ból, przez co nie pozwala prosiętom pobierać siary i mleka. Jest ono ekstremalnie wypełnione, tak że nie widać w nim oddzielnych ćwiartek, a po naciśnięciu pojawiają się białe plamy.
Po wizycie na fermie, podczas panelu wykładowego, firma De Heus zaprezentowała swoje nowe narzędzie, które posłuży do badania poziomu produkcji mleka u macior. Milk Scan, bo taka jest jego nazwa, jest pierwszą tego typu inicjatywą w Polsce.
Doradcy podczas wizyt na fermach będą oceniali wymię oraz prosięta. Wyniki obserwacji mają dać hodowcy możliwie jak najbardziej dokładny obraz tego, co dzieje się w jego gospodarstwie.
W najbliższym czasie firma rozpocznie projekt Milk Scan. Po jego zakończeniu rolnicy, którzy zdecydują się do niego przystąpić, otrzymają kompleksowe dane mówiące o ich parametrach produkcyjnych.
Z czasem, kiedy do programu przystąpi większa liczba uczestników, każdy hodowca będzie mógł porównać swoje wyniki ze średnią krajową wszystkich ferm w Polsce, korzystających z Milc Scan oraz z 25 proc. krajowych gospodarstw, które osiągają najlepsze rezultaty.
Uczestnicy warsztatów wysłuchali także wystąpień specjalistów do spraw produktu oraz trzody chlewnej De Heus z Holandii. Rob Van Schie tłumaczył jak ważne w życiu prosiąt jest pobranie siary matki. - W 12 godzinie po porodzie poziom przeciwciał w siarze spada niemal do zera. Dlatego musimy zadbać o to, aby możliwie jak najszybciej wszystkie prosięta mogły się jej napić - tłumaczył.
Podkreślił również, że liczba prosiąt w miocie coraz częściej jest większa niż liczba sutków maciory, przez co oseski nie mogą jednocześnie pobierać siary. Obsługa stada musi tak zorganizować pracę na porodówce, aby wszystkie mogły ją pobrać np. dzieląc miot na dwie grupy.
Christian Nijland opowiadał o okresie okołoporodowym, pierwszych dniach po porodzie, przebiegu laktacji lochy oraz odchowie prosiąt. - W trzech ostatnich dniach ciąży zmniejszamy dawkę pokarmową tak, żeby w dniu porodu loszki otrzymywały 1 kg a lochy 1,25 kg mieszanki. Potem stopniowo zwiększamy ilość paszy. W siódmym dniu powinny one jeść odpowiednio 4 i 5 kg. Musimy przy tym pamiętać o nieograniczonym dostępie macior do czystej wody - tłumaczył.
Przypomniał również podstawowe zasady standaryzacji miotów. W pierwszej dobie oseski powinny pić siarę tylko od własnej matki, dlatego w tym dniu nie wolno ich przenosić do mamek. Ponadto najsłabsze sztuki zawsze powinny być pozostawione przy swojej matce.