Plan rozwoju Polski pochłonie setki miliardów złotych
Fundusze unijne wraz z wkładem krajowym, które trafią na realizację planu rozwoju Polski wyniosą w sumie 760 mld zł - mówi Jerzy Kwieciński, wiceminister rozwoju.
"Plan na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju Polski", przygotowany pod kierunkiem wicepremiera Mateusza Morawieckiego, został przyjęty przez rząd w połowie lutego. Zgodnie z nim rozwój polskiej gospodarki ma opierać się na pięciu filarach. To: reindustrializacja, rozwój innowacyjnych firm, kapitał, ekspansja zagraniczna oraz zrównoważony rozwój społeczny i regionalny.
Wicepremier Morawiecki: podatek bankowy nie zaszkodzi bankom
W planie ważną rolę mają odegrać fundusze unijne. - W programach dotyczących wydawania pieniędzy unijnych na lata 2014-2020 Polska ma do dyspozycji 120 mld euro. Środki te pochodzą z polityki spójności, Wspólnej Polityki Rolnej, w tym z Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich oraz Wspólnej Polityki Rybołówstwa. Nasz kraj korzysta też z unijnych programów, jak na przykład "Horyzont 2020". To daje w sumie ok. 500 mld zł. Jeżeli do tych pieniędzy dołożymy wkład własny to otrzymamy sumę 760 mld zł - wyjaśnił Kwieciński.
Wiceminister rozwoju dodał, że plan stanowi wytyczne do aktualizacji "Strategii Rozwoju Kraju 2020", nad którą obecnie pracuje rząd. Projekt zaktualizowanej strategii powinien być gotowy w połowie roku, a następnie trafi do konsultacji społecznych.
Kwieciński zapowiedział, że jego resort w większym stopniu chce wykorzystać instrumenty zwrotne "w budowaniu potencjału inwestycyjnego kraju i regionów". Chodzi m.in. o poręczenia, pożyczki, kredyty i gwarancje. - Środki te będą również wspierały innowacyjność - mówił.
MR chce, by minimum 10 proc. unijnych funduszy stanowiły właśnie instrumenty zwrotne. - Będzie to dotyczyło zarówno krajowych, jak i regionalnych programów (dotyczących wydawania pieniędzy UE na lata 2014-2020 - wyjaśnił. Teraz jest to niecałe 5 proc., czyli ponad trzykrotnie więcej niż w poprzedniej unijnej perspektywie finansowej.
Wicepremier Morawiecki: deficyt w 2016 roku może wynieść np. 3,3 proc.
Polityk zauważył, że połowa zadań z tzw. planu Morawieckiego będzie finansowana z funduszy unijnych, a druga będzie polegać na "mobilizacji różnego rodzaju kapitału i środków finansowych z instytucji publicznych i sektora prywatnego". - Taki kapitał jest w instytucjach, które chcemy zintegrować w Polskim Funduszu Rozwoju - czyli m.in. w ARP, BGK, PIR, ale też w niektórych dużych podmiotach, jak spółki Skarbu Państw, np. w KGHM, PZU czy PKO BP - mówił.
- Chcemy zmobilizować ten kapitał, który teraz nie pracuje na rzecz inwestycji. Chodzi o blisko 150 mld zł w spółkach Skarbu Państwa, o prawie 100 mld zł z narodowych instytucji finansowych czy o pieniądze, które firmy mają na kontach, bo uważają, że warunki do inwestowania nie są zbyt sprzyjające - tłumaczył wiceminister rozwoju.