Rosjanin zmuszany do pracy na fermie drobiu otrzymał polskie obywatelstwo
Polskie obywatelstwo otrzymał w czwartek Rosjanin Mikołaj Jerofiejew, który przez 23 lata zmuszany był do niewolniczej pracy na fermie drobiu w Lisowicach koło Prochowic. Starsze małżeństwo, które wykorzystywało bezradność oraz krytyczne położenie obywatela Rosji odpowie przed sądem za handel ludźmi.
W czwartek w Dolnośląskim Urzędzie Wojewódzkim Mikołaj Jerofiejew odebrał akt nadanie obywatelstwa polskiego.
Wojewoda dolnośląski Jarosław Obremski podkreślił, że obywatelowi Rosji, który był przetrzymywany i zmuszany do pracy, pomogli ludzie dobrej woli. "Później historia ta została nagłośniona medialnie; a ja uważałem za swój obowiązek podjęcie działań, aby jak najszybciej można było nadać obywatelstwo (Mikołajowi Jerofiejewowi – przyp.)" - powiedział wojewoda. Dodał, że sprawa spotkała się z "daleko idąca życzliwością" ze strony Kancelarii Prezydenta RP.
Nielegalne grzebowisko na fermie. Indyki trafiły też na mięso do kebabów
Rosjanin miał przebywać i pracować na fermie drobiu małżeństwa Ś. w Lisowicach koło Prochowic od 1997 r. do 2020 r. 60-letni dziś mężczyzna był w latach 90. pracownikiem cywilnym Północnej Grupy Wojsk Armii Radzieckiej.
Początkowo Rosjanin umówił się z właścicielami fermy, że za pracę otrzyma określone wynagrodzenie i utrzymanie. Szybko się jednak okazało, że Jan i Alicja Ś., na których dziś ciążą prokuratorskie zarzuty, nie wypłacali mu żadnych pieniędzy, a warunki, w jakich mieszkał i żył, były fatalne. Właściciele fermy zatrzymali Rosjaninowi paszport i książeczkę wojskową.
Legnicka prokuratura oskarżyła Jana i Alicję Ś. o handel ludźmi. Jak mówiła wcześniej rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Legnicy prok. Lidia Tkaczyszn, małżeństwo Ś. zostało oskarżone o to, że "przechowywali obywatela Rosji, wykorzystując jego krytyczne położenie i stan bezradności, w celu świadczenia przez niego pracy na fermie drobiu". Jak wyjaśniła prokurator, "przechowywanie" to jedna z kodeksowych form handlu ludźmi.
Za przestępstwo, o które oskarżeni są Jan i Alicja Ś. grozi od 3 do 15 lat więzienia. Oskarżeni nie przyznali się do zarzutów. Proces w tej sprawie jeszcze się nie rozpoczął.
- Wiesz o ciekawym wydarzeniu? Poinformuj nas o tym! Czekamy: redakcja@agropolska.pl