Rolnicy zablokowali autostradę
Na autostradzie A2 na odcinku Łódź-Warszawa, na wysokości Brwinowa, odbył się w środę protest rolników. Droga była zablokowana kilka godzin. W kierunku stolicy tworzyły się ogromne korki.
- Grupa około stu osób blokuje drogę w kierunku Warszawy. Kierowcy są informowani o utrudnieniu już w Strykowie. Otwarto bramki w Brwinowie, żeby rozładować zator - powiedziała rano Weronika Aleksandrowicz z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
Sasin: minister powinien pilnie wyjaśnić sprawę protestu rolników
- Jest to niezarejestrowany protest rolników. Na miejscu są policjanci i legitymują osoby biorące udział w tym spontanicznym zgromadzeniu oraz starają się udrożnić ruch - poinformowała z kolei Edyta Adamus z Komendy Stołecznej Policji w Warszawie.
Organizatorem protestu był ruch ludowy AGROunia założony przez Michała Kołodziejczaka z województwa łódzkiego.
- Tak się kończy prowadzenie złej polityki w Polsce, tak się kończy buta i arogancja. Zaklinanie rzeczywistości nie prowadzi do niczego. Niestety, polski rolnik nie może dłużej sobie pozwolić na to, żeby przyglądać się jak rolnictwo polskie jest niszczone. Czekamy na konkretne propozycje rządzących, a nie ciągłe obiecywanki. Czekamy na wszystkich, którzy podzielają nasze zdanie - mówił Kołodziejczak na nagranym filmiku z protestu.
Na oficjalnym profilu Unii Warzywno Ziemniaczanej czytamy, że ruch AGROunia domaga się między innymi wypłaty odszkodowań za wybite urzędowo w ramach walki z wirusem ASF, niezależnie od decyzji podjętych w tym względzie przez weterynarię. Żąda też podjęcia "natychmiastowych, realnych i skutecznych działań zmierzających do zwalczenia wirusa ASF w Polsce".
Rolnicy w proteście zablokowali ważną drogę
Protestujący wnioskują też o dymisję Powiatowej Lekarz Weterynarii w Parczewie Anny Gołackiej oraz Lubelskiego Wojewódzkiego Lekarza Weterynarii Pawła Piotrkowskiego i Głównego Lekarza Weterynarii Pawła Niemczuka.
Kołodzieczak w oświadczeniu w imieniu protestujących domaga się przeprowadzenia audytu wydatkowania publicznych środków finansowych przekazywanych rolniczym organizacjom branżowym i innym podmiotom oraz przedstawienie audytu środków Funduszy Produktów Rolno-Spożywczych. Chce także "uzdrowienia Izb Rolniczych przez zmianę regulacji ustawowych wypracowanych wraz ze środowiskiem rolniczym" - czytamy w oświadczeniu.
Protestujący domagają się również wprowadzenia przepisów narzucających obowiązek znakowania produktów rolno-spożywczych flagą kraju produkcji oraz prowadzenie realnych kontroli jakości żywności.
Kolejnym z postulatów jest również zmiana w prowadzeniu polityki międzynarodowej uwzględniającej interes gospodarstw rodzinnych.
Sadownicy nie będą blokować drogi. Jeden protest nie miałby sensu
Rolnicy apelują o "zaprzestanie finansowania rolnictwa w państwach stanowiących konkurencję dla polskich rolników oraz wypracowanie możliwości ponownego eksportu polskiej produkcji rolnej na chłonny kierunek wschodni."
Innym postulatem protestujących jest "zagwarantowanie bezpieczeństwa żywnościowego Polski przez skuteczną ochronę rodzimej produkcji rolnej oraz przywrócenie zasad zrównoważonego handlu".
W ostatnim punkcie rolnicy wnioskują o "wycofanie się polskiego rządu z poparcia przepisów mających ograniczyć swobodę wypowiedzi i komunikacji w internecie".
Do protestujących przyjechał Jan Krzysztof Ardanowski, minister rolnictwa. - Mam wasze postulaty, mam tyle czasu ile chcecie, możemy rozmawiać tutaj lub w Ośrodku Doradztwa Rolniczego w Brwinowie - powiedział szef resortu.
- Jestem rolnikiem, a nie urzędnikiem, jestem rolnikiem, który został ministrem rolnictwa po to, by te problemy rozwiązać. Prowadzę rozmowy ze wszystkimi grupami rolników, którzy chcą rozmawiać - zapewnił minister.
Rolnicy na te słowa zareagowali śmiechem, a potem doszło do przepychanek. - Niech pan mnie nie odpycha - powiedział do Ardanowskiego Kołodziejczak. - Ale niech się pan na mnie nie pcha - odpowiedział minister.
- Pan ma zmienić ton. Jest pan chamski i arogancki - krzyczał protestujący. - Niech pan nie patrzy na mnie spod byka, w sposób poniżający - mówił.
W końcu rozmowa została przerwana. - Cofamy się panowie, bo nam policja mandaty daje. Zostawiamy pana ministra, niech sobie z mediami rozmawia - powiedział Kołodziejczak. I zapowiedział, że gospodarze będą do skutku czekać na premiera Mateusza Morawieckiego.
Przed godz. 15 policjanci wezwali protestujących rolników do odblokowania trasy. - Rozchodzimy się. Nie będziemy uprzykrzać życia kierowcom - powiedział kilkanaście minut później Kołodziejczak i protest zakończył się.
„Możemy tu nawet nocować” - mówią rolnicy protestujący na autostradzie A2, na wysokości Brwinowa na Mazowszu. Domagają się spotkania z premierem. Jezdnia w kierunku Warszawy jest zablokowana, samochody mają być powoli wycofywane, do drogi serwisowej przy MOP Brwinów. @RMF24pl pic.twitter.com/FCvfQV4JwL
— Michał Dobrołowicz (@MDobrolowicz) 12 grudnia 2018
Ojej a cóż to się stało?? #żółtekamizelki #agrounia #koreka2 #rzeznikardanowski #kolodziejczak pic.twitter.com/7twDq2kFST
— Michał Kołodziejczak (@kolodziejczak_m) 12 grudnia 2018
Po dwóch (!) godzinach turlania się przez 7km #korek na #A2 w kierunku Warszawy dojeżdżamy do #mop w Brwinowie, policja kieruje na objazd drogą techniczną. Blokujący autostradę są gdzieś dalej, a szkoda, bo może tysiące spóźnionych ludzi chciałoby pozdrowić szanowną blokadę pic.twitter.com/UUjDFBdUnx
— Michał Dukaczewski (@mdukaczewski) 12 grudnia 2018
- Wiesz o ważnym wydarzeniu? Poinformuj nas o tym. Czekamy: redakcja@agropolska.pl