O włos od tragedii. Zabłąkana kula trafiła w dom
Policjanci z komendy w Łukowie (woj. lubelskie) wciąż prowadzą postępowanie wyjaśniające okoliczności groźnego zdarzenia w miejscowości Sięciaszka. Przede wszystkim muszą ustalić, czy to kula z pistoletu myśliwego trafiła w dom.
Mieszkające w nim małżeństwo akurat (5 lipca) korzystało z wieczornego wypoczynku na tarasie, gdy "coś" obok nich przeleciało i pod uderzeniu w ścianę upadło na podłogę.
Minister ma pomysł, jak zmusić myśliwych do odstrzału dzików
Jak dodaje, ustalający okoliczności zdarzenia policjanci dowiedzieli się, że sąsiad małżeństwa słyszał wcześniej kilka dziwnych odgłosów, coś jakby wystrzałów petard, dobiegających do niego od strony pól uprawnych. Wówczas mundurowi założyli, że w tych okolicach mógł znajdować się myśliwy z lokalnego koła łowieckiego. Te przypuszczenia się potwierdziły.
- Okazało się, że w tamtym rejonie polował 39-latek z Łukowa. Myśliwy mówił funkcjonariuszom, że wieczorem polował na lisy i że faktycznie oddał w ich kierunku kilka strzałów. Zapewniał, że nie kierował broni w kierunku zabudowań. Jednak wszystko wskazuje na to, że jeden z pocisków trafił w dom w Sięciaszce. Na szczęście nikomu nic się nie stało - opisuje asp. szt. Józwik.
Broń i amunicja myśliwego zostały zabezpieczone. Trwa postępowanie, które ma dać odpowiedź na pytanie, czy myśliwy dochował wszelkich środków ostrożności w trakcie polowania oraz czy nie naraził małżonków z Sięciaszki na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
- Wiesz o ważnym wydarzeniu? Poinformuj nas o tym. Czekamy: redakcja@agropolska.pl