Nie strzelajcie do dzików. Naukowcy apelują do premiera
O cofnięcie decyzji o odstrzale redukcyjnym dzików i wdrożenie działań, ukierunkowanych na rzeczywisty mechanizm roznoszenia ASF, apelują w liście otwartym do premiera naukowcy z Polskiej Akademii Nauk.
Wskazują, że prawdziwą przyczyną rozwoju ASF jest m.in. brak bioasekuracji - i deklarują gotowość do współpracy.
650 zł za samicę, 300 zł za samca. Trwa sanitarny odstrzał dzików
"Apelujemy o natychmiastowe cofnięcie decyzji o odstrzale redukcyjnym dzików i wdrożenie alternatywnych działań na bazie wiedzy naukowej i eksperckich opinii (ukierunkowanych na rzeczywisty mechanizm roznoszenia ASF związany z udziałem człowieka), mających na celu wstrzymanie dalszego rozprzestrzeniania się choroby w Polsce" - piszą naukowcy z PAN do Mateusza Morawieckiego.
Autorami listu jest pięciu ekspertów wyspecjalizowanych m.in. w tematyce ssaków: prof. Krzysztof Schmidt i prof. Rafał Kowalczyk z Instytutu Biologii Ssaków PAN, prof. Henryk Okarma z Instytutu Ochrony Przyrody PAN, dr Tomasz Podgórski z Czech University of Life Sciences i IBS PAN oraz prof. Przemysław Chylarecki z Muzeum i Instytutu Zoologii PAN.
Eksperci przypominają, że 12 stycznia do końca lutego myśliwi mają przeprowadzić masowy, skoordynowany odstrzał dzików na większości terytorium Polski.
Głowa i resztki z dzika w śmietniku. Policja szuka seniora
"Odstrzelonych ma zostać nawet 210 tys. tych zwierząt, a resort środowiska domaga się maksymalnego obniżenia liczebności populacji gatunku. Uważamy, że decyzja zapadła pod naciskiem politycznym i nie ma żadnego merytorycznego uzasadnienia" - piszą.
W ich opinii masowy odstrzał dzików w ramach polowań zbiorowych nie zapewni realizacji celu, jakiemu ma służyć, tj. zatrzymaniu ekspansji wirusa ASF w Polsce.
"Zmasowane polowania na dziki walnie przyczyniają się do roznoszenia wirusa. Dzieje się to za sprawą zwiększania zasięgów przemieszczania się spłoszonych zwierząt, które zarażają kolejne osobniki, zanieczyszczania środowiska krwią zarażonych dzików, która może stanowić źródło nowych zakażeń, oraz częstszego kontaktu z krwią i szczątkami zarażonych dzików przez myśliwych, bez możliwości skutecznego odkażenia w warunkach polowania. Zwiększona mobilność myśliwych w ramach masowych odstrzałów może prowadzić do transmisji wirusa na duże odległości" - czytamy w liście.
Kamery termowizyjne, drony, tłumiki i psy w walce z dzikami
Naukowcy powołują się na statystyki, według których pomimo prowadzenia intensywnego odstrzału sanitarnego w latach 2015-2017 (gdy w Polsce wybito niemal milion dzików), liczba przypadków zarażenia wirusem ASF w populacji zwierząt wzrastała. W 2015 r. odnotowano jedynie 44 przypadki, w 2017 było ich już 678.
Według specjalistów z PAN dla osiągnięcia celu, jakim jest zatrzymanie epidemii ASF w Polsce, "należy pilnie porzucić pozorowane i kosztowne działanie, jakim jest masowy odstrzał dzików.
Eksperci z Państwowego Instytutu Weterynarii w Puławach wskazują, że wszystkie nowe ogniska zarażenia wirusem trzody chlewnej w Polsce są wynikiem przenoszenia wirusa przez ludzi".
Wskazują, że prawdziwą przyczyną rozwoju ASF w Polsce jest brak bioasekuracji i niewystarczająca kontrola sanitarna w branży trzody chlewnej. Powołują się przy tym na raport NIK z 2017 r., zgodnie z którym program bioasekuracji w związku z ASF w Polsce był źle przygotowany i nierzetelnie wdrażany.
"Obecnie wirus zagraża najbardziej dochodowym chlewniom w województwie wielkopolskim. Jeżeli kierowany przez Pana rząd nie podejmie skutecznych i zdecydowanych działań w celu zapewnienia najwyższych standardów bioasekuracji i nadzoru weterynaryjnego, będzie on bezpośrednio odpowiedzialny za załamanie się branży trzody chlewnej w Polsce. Tego problemu nie rozwiąże masowy odstrzał dzika" - ostrzegają profesorowie z PAN.
- Rolnictwo bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś