Gospodarze nabijani w butelkę. Cudzoziemcy nie przychodzili do pracy
Rolnictwo to jedna z branż, w których najczęściej stwierdzano nieprawidłowości dotyczące legalności zatrudnienia cudzoziemców. Zakontraktowanie na lewo pracowników niektórzy właściciele gospodarstw traktowali jednak, jako ostatnią szansę na terminowe wykonanie prac.
O wpadkach rolników, u których m.in. pogranicznicy znaleźli pracujących bez odpowiednich papierów przybyszy ze Wschodu regularnie pisaliśmy. 2017 rok pod kątem badania legalności zatrudnienia obcokrajowców podsumowali właśnie funkcjonariusze Warmińsko-Mazurskiego Oddziału Straży Granicznej.
Rząd przyjął zmiany w ustawie o zakupie ziemi przez cudzoziemców
Przeprowadzono 179 kontroli, które objęły 3447 cudzoziemców. Jak się okazało aż 877 z nich pracowało w Polsce niezgodnie z przepisami. Powtarzającymi się naruszeniami były głównie: praca bez wymaganego zezwolenia, bądź oświadczenia o zamiarze powierzenia wykonywania pracy oraz praca na innych warunkach niż określone w zezwoleniu lub oświadczeniu.
Wśród branż, gdzie najczęściej stwierdzano uchybienia pogranicznicy wymienili m.in. rolnictwo i budownictwo. "W następstwie ujawnionych naruszeń przepisów prawa funkcjonariusze nałożyli 60 mandatów karnych na kwotę 16.600 złotych, skierowali do sądów 90 wniosków o ukaranie przedsiębiorców. Wobec 89 pracodawców zostały wydane wyroki sądowe o ukaraniu karą grzywny na łączną kwotę ponad 236.000 zł" - podali mundurowi z Warmii i Mazur.
Cześć z kar nałożono na właścicieli gospodarstw rolnych (podobnie było w innych regionach kraju). Przepisów trzeba oczywiście bezwzględnie przestrzegać, ale przynajmniej część gospodarzy łamała je, będąc ofiarą specyfiki produkcji rolniczej. Zwrócił nam na to uwagę pewien rolnik z Mazowsza, prowadzący gospodarstwo sadowniczo-ogrodnicze.
Rolnicy zatrudniają na lewo obcokrajowców. Brakuje rąk do pracy
Podkreślił, że wielu gospodarzy w tej gałęzi rolnictwa potrzebuje pracowników sezonowych przy zbiorach. Korzystanie z siły roboczej zza wschodniej granicy było i jest powszechne, ale nastręczało ostatnio coraz więcej kłopotów.
- Mówię o sytuacji w swoim gospodarstwie, ale wiem z rozmów z kolegami, że oni również borykali się z takimi problemami. Załatwiałem sobie pracowników z Ukrainy, dopełniałem formalności z ich zgłoszeniem, a potem oni w ogóle nie stawiali się do pracy. Z tego co ustaliłem, wykorzystywali papiery i jechali w głąb Unii Europejskiej, do Holandii czy Włoch za lepsze pensje - wyjaśnił rolnik.
Gospodarz zostawał więc "na lodzie", a terminy zbiorów goniły. Właściciele gospodarstw zatrudniali zatem wówczas na szybko obcokrajowców, którzy byli pod ręką.
- Nie chcę się tłumaczyć, bo prawo jest prawem, ale tak naprawdę obowiązujące procedury pchały po trosze rolników-pracodawców w stronę tzw. szarej strefy - uważa rozmówca multiportalu agropolska.pl
Ukraińcy pracują "na lewo" u rolników. Sypią się kary
Dość powiedzieć, że tylko w pierwszym tygodniu tego roku śląscy pogranicznicy przyłapali 11 Ukraińców, którzy zamiast zgodnie z wydaną wcześniej wizą podjąć zatrudnienie w Polsce, udali się do Niemiec i Austrii.
Warto przypomnieć, iż od początku roku obowiązują nowe, mające porządkować sytuację, przepisy o zatrudnianiu cudzoziemców. Najważniejszy dotyczy wprowadzenia nowego zezwolenia na pracę sezonową. Obcokrajowcy będą mogli pracować w Polsce przez 9 miesięcy, a nie 6 jak dotychczas. Wprowadzono ponadto obowiązek informowania, czy obcokrajowiec, dla którego zostało wydane uproszczone zezwolenie na pracę sezonową, rzeczywiście podjął zatrudnienie.
Jak się jednak okazuje obłożone nowymi obowiązkami urzędy pracy nie miały wystarczającego czasu na przygotowanie się do wprowadzenie wytycznych i procedury trwają dłużej.
- Agrobiznes bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś