Białoruskie embargo najbardziej odczują sadownicy
Białoruskie embargo m.in. na żywność, jest odpowiedzią na sankcje nałożone przez UE na ten kraj w związku z konfliktem migracyjnym na granicy polsko-białoruskiej, nie powinno trwać długo - powiedział Henryk Kowalczyk, minister rolnictwa.
- Nie mamy szczegółowych informacji na temat embarga, jakie nałożyła Białoruś na przywóz produktów i towarów m.in. z Polski (...), ale to raczej Białoruś sobie szkodzi tym embargiem i nie powinno trwać zbyt długo, taka jest moja opinia - ocenił wicepremier w rozmowie z PAP.
W odpowiedzi na sankcje embargo na mięso, owoce, warzywa i mleko
Zdaniem polityka dla polskiego eksportu rolno-spożywczego białoruskie embargo jest to "jakimś utrudnieniem", ale niezbyt dużym. - Wartość roczna wymiany handlowej z Białorusią wynosi ok. 200 mln euro, co stanowi 0,6 proc, całego polskiego eksportu żywności. Dominującym towarem są jabłka i najbardziej zakaz importu odczuje branża sadownicza, choć nie jest to obecnie najważniejszy kierunek eksportu jabłek, coraz więcej jest ich wysyłanych w innych kierunkach, np. do Egiptu - zauważył.
Kowalczyk wyraził nadzieję, że po kilku tygodniach "zamieszania", eksport zostanie wznowiony. W okresie I-X 2020 r. wartość eksportu żywności do Białorusi wyniosła 205,5 mln euro, w analogicznym okresie 2021 - 194 mln euro (spadek o 5,6 proc.). Najważniejsze pozycje eksportowe - to owoce i warzywa. Import jest znikomy, w 2020 jest wartość była na poziomie 56,8 mln euro.
Władze Białorusi na początku grudnia ub.r. zapowiedziały, że 1 stycznia 2022 r. wprowadzone zostanie embargo w odpowiedzi na zachodnie sankcje. Obejmie ono m.in. mięso wołowe, drób, wieprzowinę, mleko i produkcję mleczną, owoce, warzywa, orzechy, słodycze i inne towary.
- Rolnictwo bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś