Polski gang okradał niemieckie farmy fotowoltaiczne
W Brandenburgii i Bawarii rośnie liczba kradzieży modułów z farm fotowoltaicznych, które trafiają na polski rynek - poinformowała prokuratura we Frankfurcie nad Odrą. Ostatnio grupę złodziei schwytało CBŚP, które nawiązało współpracę z niemieckimi śledczymi.
O coraz większej liczbie kradzieży paneli doniósł w tym tygodniu dziennik "Berliner Zeitung", relacjonując konferencję prokuratury we Frankfurcie nad Odrą. Poinformowała ona, że od początku roku policja jest na tropie polskiej grupy przestępczej, której można przypisać co najmniej jedenaście włamań do farm.
ABW na tropie szpiegów w polskim sektorze energetycznym
Tymczasem gang złodziei specjalizujących się w kradzieżach instalacji fotowoltaicznych rozbili funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego Policji z Zielonej Góry, którzy nawiązali współpracę z kolegami zza Odry. Na razie jego członkom zarzucono kradzież ponad tysiąca paneli wartych przeszło pół miliona euro.
Policja podejrzewa jednak, że wartość łupu mogła być nawet dwukrotnie większa. Przestępcy dokonywali kradzieży nocą lub wieczorami, a zrabowane panele wywozili ciężarówkami do Polski.
Na czele grupy stał 32-letni mężczyzna, który planował skoki w Niemczech i zajmował się sprzedażą urządzeń w Polsce. Klientom w kraju oferował je w większych ilościach po niższych cenach.
Na razie policjantom udało się odzyskać tylko część urządzeń o wartości kilkudziesięciu tysięcy euro. Dziewięciu członków gangu, w tym jego szef, trafiło do aresztu. Zdaniem śledczych sprawa jest rozwojowa i może mieć ciąg dalszy, a z odpowiedzialnością muszą się liczyć także nabywcy kradzionych paneli.