Czas na zbiór soi. Czy uda się zebrać ją suchą?
Pogoda sprzyja dojrzewaniu soi. W ostatnich latach roślina ta cieszy się bardzo dużym zainteresowaniem rolników w różnych rejonach kraju.
Wynika to przede wszystkim z mniejszych kosztów ponoszonych na jej uprawę w porównaniu z pszenicą czy rzepakiem ozimym.
Składają się na to:
- kilkakrotnie mniejsze dawki azotu (soja żyje w symbiozie z bakteriami brodawkowatymi wiążącymi wolny azot z powietrza);
- brak konieczności (jak na razie) intensywnego zwalczania chorób i szkodników;
- dodatkowe dopłaty bezpośrednie.
Jednak, tak jak ze wszystkim, coś za coś. W zamian są:
- duże koszty zakupu materiału siewnego (ok. 800 zł/ha);
- kłopoty ze zwalczaniem chwastów;
- przedłużające się dojrzewanie niektórych odmian, szczególnie gdy pogoda temu nie sprzyja;
- straty podczas zbioru kombajnem, wynikające z niskiego osadzenia dolnych strąków;
- kwestia opłacalnego zbytu.
Uprawy soi, tak jak każdej rośliny, trzeba się nauczyć. Potwierdza to Jędrzej Dębkowski (na zdjęciu) z miejscowości Piotrkówek Mały pod Ożarowem (woj. mazowieckie), który drugi rok uprawia tę roślinę na 10 hektarach.
W tym roku rolnik bije się z myślami, czy dobrą decyzją była rezygnacja z desykacji, podczas której straty nasion z tytułu przejazdu ciągnika z opryskiwaczem po polu są znaczne, ale rośliny szybciej i równomierniej dojrzewają. A tak trzeba zdać się na pogodę. Oby była łaskawa.