Orać, nie orać – oto jest pytanie
Pług nierozerwalnie kojarzy się wszystkim z ciężką pracą, a orka jest postrzegana jako zabieg paliwożerny i czasochłonny. Głównie z tych powodów wielu rolników zrezygnowało już z jej wykonywania.
Wybrali agregaty do głębokiego spulchniania gleby bez jej odwracania. Czy trend ten jest nieodwracalny? Raczej nie, ponieważ dzisiaj zdecydowana większość rolników nadal używa pługa i traktuje go jako narzędzie niezbędne w ich gospodarstwie. W najbliższych latach na pewno się to nie zmieni i temat uprawy bez pługa to dla nich cały czas tylko teoria.
Duzi wolą bezorkowo
Inaczej temat uprawy bezorkowej postrzegają właściciele wielkich przedsiębiorstw rolnych. Twierdzą, że na glebach ich gospodarstw to się opłaca, a w latach suchych rosnące tam rośliny mają do dyspozycji więcej wody niż te zasiane w glebę zaoraną.
Z ich doświadczeń najczęściej wynika, że po rezygnacji z pługa przez kilka lat następuje obniżka plonów. Dopiero później, gdy mikroorganizmy i dżdżownice na dobre zawładną glebą, uzyskują plony na poziomie uprawy płużnej.
Zdarzają się jednak porażki tej technologii i powroty do pługa. Na to wszystko należy nałożyć różnice glebowe, zmienną pogodę, która w jednym roku preferuje uprawę płużną, a w drugim bezpłużną.
Uproszczenia w uprawie
Na pytanie „orać, nie orać” nie ma więc jednoznacznej odpowiedzi. Za to wiadomo, że wielu rolników korzystających z pługa wybiera uproszczenia w uprawie. Taka forma im odpowiada i często sieją bez orki, np. pszenicę po rzepaku lub jak pogoda i termin pozwala – po burakach. W następnym roku na tych polach wracają jednak znowu do orki.