Fragment rozmowy z Pawłem Korbankiem, współwłaścicielem firmy Korbanek, która prowadzi sprzedaży ciągników, maszyn rolniczych oraz części zamiennych w skali całej Polski od 30 lat.
Fragment rozmowy z Pawłem Korbankiem, współwłaścicielem firmy Korbanek, znanej każdemu polskiemu rolnikowi. Powodów tak dużej popularności jest wiele, ale najważniejszy związany jest z prowadzeniem sprzedaży ciągników, maszyn rolniczych oraz części zamiennych w skali całej Polski – od 30 lat.
- Przez 30 lat pracy w branży techniki rolniczej poznał pan dziesiątki firm i setki ludzi. Czy w grupie tej byli lub są producenci zasługujący na miano wzorowych partnerów handlowych?
- Odpowiedź na to pytanie zależy od momentu dokonania oceny. Bywały okresy, w których współpraca na płaszczyźnie sprzedawca-producent była niemal idealna. Niestety, w kilku przypadkach po dłuższym lub krótszym czasie dochodziło do pogorszenia tych relacji, a nawet zakończenia współpracy. Dlatego dzisiaj nie chcę wymieniać nazw producentów. Zostaliśmy zaskoczeni decyzjami niektórych koncernów i musieliśmy po prostu je przyjąć. W biznesie zawsze liczy się bardziej przyszłość niż przeszłość.
4 sierpnia 2017 r. największy dystrybutor sprzętu rolniczego w Polsce, spółka Korbanek z Tarnowa Podgórnego k. Poznania oraz największy producent maszyn rolniczych w Rosji, firma Rostselmash ogłosili oficjalnie zawarcie umowy....
- Czy pamięta pan jakąś ciekawą historię związaną z rolnikami, która zasługuje na miano anegdoty?
- Tak, jeden z naszych klientów po zakupie kombajnu Claas nagminnie zgłaszał problem związany ze zbyt dużymi stratami ziarna. Nasi serwisanci nie mogli tego rozwiązać i poprosiliśmy o pomoc fachowców z niemieckiej fabryki w Harsewinkel. Zaskoczyło nas to bardzo, ale oni również nie dali rady usunąć tego problemu. Rolnik wykorzystał sytuację i wymusił dodatkowe bezpłatne świadczenia w ramach gwarancji. Po kilku latach w szczerej rozmowie ze mną przyznał, że zapełniał obszerną kieszeń swoich spodni ziarnem i chodząc za kombajnem przez zrobioną dziurę wysypywał je na pole. Nikt tego nie zauważył, a ziarna za kombajnem nagle przybyło… Był dumy, że wykiwał nas i Niemców. Zdarzyło się to tylko ten jeden raz.
- Korbanek to dzisiaj marka. Kiedy uświadomił sobie pan, że państwa nazwisko znaczy coś więcej niż tylko określenie przynależności do rodziny?
- Kilkanaście lat temu zadzwonił do mnie rolnik. Odebrałem telefon, przedstawiłem się i bardzo długo rozmawialiśmy o naszej ofercie ciągników i maszyn. W pewnym momencie zdecydowanie zapytał mnie: „Proszę pana, ale czy może się pan przedstawić?”. Odpowiedziałem: „Paweł Korbanek” i usłyszałem: „Wiadomo, Korbanek, ale z kim rozmawiam, jakie jest pana nazwisko?”. Znowu odpowiedziałem, tym razem dodając - „właściciel firmy”. Po dłuższej chwili rolnik zrozumiał, że ja to ja.
- Jaką widzi pan przyszłość dla państwa rodzinnej firmy w perspektywie kolejnych 30 lat?
- Obecnie prowadzimy firmę wspólnie z młodym pokoleniem. Pracują w niej: syn Adam, córka Adrianna, jej mąż oraz Alicja, żona Adama. Ponadto mój wnuk uczy się w pierwszej klasie Technikum Mechanizacji Rolnictwa, tego samego, które ja ukończyłem. Zapowiada się więc, że firma Korbanek będzie jeszcze długo działała na polskim rynku techniki rolniczej. Stawiamy na młodych pracowników, których wcześniej przyuczamy podczas stażu w myśl zasady - nauka poprzez pracę. Patrzę w przyszłość z optymizmem.
Rozmawiał Krzysztof Płocki